Inwazja Rosji może się rozpocząć w każdej chwili, także w czasie zimowych igrzysk olimpijskich w Pekinie - ostrzega amerykański sekretarz stanu Antony Blinken. Kolejne zbiegi dyplomatyczne nie pomagają w rozwiązaniu kryzysu.
Na najnowszych zdjęciach satelitarnych widać koncentrację kolejnych rosyjskich żołnierzy, setek pojazdów wojskowych, śmigłowców i namiotów - na Krymie i na Białorusi, przy granicy z Ukrainą. - Znajdujemy się w oknie, w którym rosyjska inwazja może się rozpocząć w każdej chwili. Także w czasie igrzysk olimpijskich - alarmuje Antony Blinken, amerykański sekretarz stanu.
- Ten potencjał, który on zgromadził, nie wystarczy na opanowanie całej Ukrainy. Może przeprowadzić operację ograniczoną. Wzdłuż Dniepru odciąć wschodnią część Ukrainy - wyjaśnia gen. Waldemar Skrzypczak, były dowódca wojsk lądowych.
Sprawy mogą nabrać szaleńczego tempa - ostrzega prezydent USA. Joe Biden i jego administracja wzywają swoich obywateli, którzy są na Ukrainie, by stamtąd wyjechali, i to natychmiast. W wywiadzie dla telewizji NBC prezydent Biden mówił, że to nie jest tak, że mamy do czynienia z organizacją terrorystyczną, ale z jedną z największych armii na świecie. Wykluczył jednak wysłanie amerykańskiego wojska do ewakuacji swoich obywateli, bo - według niego - gdyby Amerykanie i Rosjanie zaczęli do siebie strzelać, doszłoby do wojny światowej.
"Gotowi na każdy scenariusz"
Rosjanie razem z Białorusinami strzelają w ramach manewrów wojskowych, a do Polski przylatują kolejni amerykańscy żołnierze. Kolejne tony sprzętu lądują w Kijowie - co z pewnością widzi Władimir Putin.
- Problemem jest dla niego to, że Ukraina krzepnie, zaczyna odnosić sukcesy, i że za 10 lat może być już niemożliwe jej połknięcie, podbój czy rozbiór - uważa Radosław Sikorski, były minister spraw zagranicznych.
- Jesteśmy gotowi na każdy scenariusz. Wiemy, kogo bronimy. Ukraińskiego narodu i naszego domu. Będziemy tu stać do końca - zapewnia dziennikarzy Tatiana Zaricka, oficer prasowy jednostki wojskowej w Awdijiwce.
Kolejne rozmowy w Berlinie, by zakończyć konflikt na wschodzie Ukrainy, skończyły się niczym. Rosjanie żądają, by oprócz negocjatorów z Ukrainy, Francji i Niemiec przy stole usiedli prorosyjscy separatyści. Nie ustalono nawet daty kolejnego spotkania w takim formacie. Wiadomo, że w przyszłym tygodniu do Moskwy poleci kanclerz Niemiec Olaf Scholz. - W tej chwili stawką jest zapobieżenie wojnie w Europie - przekonuje.
O tym samym rozmawiał ostatnio z Władimirem Putinem prezydent Francji Emmanuel Macron. Pałac Elizejski ujawnił tajemnicę długiego stołu, przy którym siedzieli przywódcy. Kreml miał oświadczyć, że prezydent Macron musi się poddać rosyjskiemu testowi na koronawirusa i wtedy dystans zostanie zmniejszony. Francuzi się nie zgodzili - nie chcieli, by DNA ich prezydenta trafiło w ręce rosyjskich służb.
Autor: Anna Czerwińska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Reuters