Mieszkańcy Nju-Jorku - miejscowości w Donbasie po ukraińskiej stronie, tuż obok frontu - przyzwyczaili się do wojny. Dla nich największy problem to bieda. - Przynieśli mi rachunek za ogrzewanie: dwa i pół tysiąca hrywien, do tego czynsz 600 hrywien. Razem 3100. Zostało mi 800 hrywien. To normalne, można za to przeżyć? - pyta Anna, mieszkanka Nju-Jorku. 800 hrywien to niecałe 120 złotych.
Od roku Donbas ma swój Nowy Jork - miasteczko Nowogorodskie wróciło do nazwy Nju-Jork, którą nosiło jeszcze przed powstaniem Związku Radzieckiego. Na obrzeżach miasta ciągnie się tak zwana linia rozgraniczenia, a za nią pozycje separatystów.
- Jak mąż żył, to wychodził wieczorem, a tam coś leci po niebie nad nami i się świeci. Skąd mamy wiedzieć, że nie spadnie na nas? - pyta jedna mieszkanka.
Mieszkańcy przyzwyczaili się już do wojskowych pojazdów na ulicach i do dalekich odgłosów eksplozji. Jednak czasem wojna brutalnie przypomina o sobie - jak latem 2018 roku.
- Mój tata wyszedł na ulicę i czekał na mnie, i dwa metry od niego eksplodował pocisk moździerzowy. Znalazł się w centrum wybuchu i został ranny - opowiada Tatiana Michałowska, pracownica Polskiej Akcji Humanitarnej w Nju-Jorku.
Rehabilitację mężczyzny po operacji czaszki pomogła sfinansować Polska Akcja Humanitarna. Tatiana zatrudniła się w organizacji. W Nju-Jorku prowadzi ośrodek wsparcia dla dzieci i osób starszych.
- Jest bardzo dużo takich rodzin, gdzie 60-70-latkowie zostali tu, a ich dzieci żyją w Doniecku. Wcześniej pomagali rodzicom, a teraz po prostu nie ma takiej możliwości - wyjaśnia Olena Topolowa, mieszkanka Nju-Jorku.
Trudna sytuacja mieszkańców
Mieszkańcy Nju-Jorku znaleźli się po dwóch stronach nieformalnej granicy, nie zmieniając adresu. Dla nich wojna nie jest największym problemem.
- Przynieśli mi rachunek za ogrzewanie: dwa i pół tysiąca hrywien, do tego czynsz 600 hrywien. Razem 3100. Zostało mi 800 hrywien. To normalne, można za to przeżyć? - pyta Anna, mieszkanka Nju-Jorku.
800 hrywien to niecałe 120 złotych.
- Wojna wciąż się toczy. Każdego dnia dochodzi do incydentów wzdłuż linii kontaktu. Sytuacja ekonomiczna żyjących tam ludzi jest katastrofalna - zwraca uwagę Stephane Moissang.
Gdy w 2014 roku separatyści zaczęli zajmować kolejne miasta Donbasu, część miejscowej ludności opowiedziała się za Rosją. Dziś na terenach kontrolowanych przez władze w Kijowie nastroje - szczególnie wśród młodych - są jednoznaczne.
- Ja czuję się Ukraińcem, bo całe swoje życie, 17 lat, przeżyłem na Ukrainie - mówi Matwiej Susłow, mieszkaniec Nju-Jorku.
W Nju-Jorku tylko młodzi wierzą w lepszą przyszłość. - Już nic dobrego nie będzie, ja na nic nie czekam. Jesteśmy niepotrzebnym nikomu narodem - mówi jedna seniorka. Ona i jej sąsiedzi są w centrum kryzysu, który daleko wykracza poza Nju-Jork, Donbas i Ukrainę.
Świat obawia się nowej wojny na Ukrainie, ale w rzeczywistości wojna w tym kraju toczy się już od prawie ośmiu lat. Największą cenę za nią płacą mieszkańcy Donbasu.
Autor: Paweł Szot / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24