Ponieważ od wielu miesięcy musimy izolować się w domach, pracujemy zdalnie, uczymy się zdalnie i nie spotykamy się z rodziną, coraz więcej osób - starszych i młodszych - nie wytrzymuje tego psychicznie. Pojawia się samotność, strach, depresja. Wiele osób potrzebuje pomocy.
W pandemii większy lub mniejszy strach towarzyszy prawie wszystkim. Tym uwięzionym, często samotnie, na kwarantannach - najbardziej. To odbija się na zdrowiu.
Jak to wygląda w przypadku zakażonych koronawirusem w praktyce? - Są duszności, kołatanie serca u pacjentów w przebiegu COVID. Po przeprowadzeniu badania przez zespół ratownictwa medycznego, po zbadaniu parametrów, pacjent się uspokaja i nie wymaga na przykład interwencji szpitalnej - opisuje Justyna Widerska, kierownik dyspozytorni medycznej Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego w Łodzi.
Podobnych przypadków jest coraz więcej. Tylko w Łodzi, tylko podczas jednego dyżuru, takich wezwań dyspozytorzy odbierają nawet kilkadziesiąt.
- Na miejscu okazuje się, że osoba ma zaburzenia depresyjne. Obawia się tego, że może zakazić członków rodziny, obawia się konsekwencji społecznych i piętnowania przez innych, że jest osobą zakażoną - tłumaczy Adam Stępka, rzecznik prasowy Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego w Łodzi.
Z przeprowadzanych przez ratowników wywiadów wynika, że lęk przekłada się na problemy z zasypianiem, na nocne koszmary, na uczucie napięcia, brak chęci do życia, apatię, brak chęci do podjęcia jakiejkolwiek aktywności, jadłowstręt.
To, jak wiele osób w czasie pandemii mierzy się z depresją, widać też w aptekach. - Niektórych leków brakuje po prostu, dlatego ludzie musieli posiłkować się innymi środkami roślinnymi. To są leki, które dostaje się bez recepty, na uspokojenie, na wyciszenie - mówi Anna Pustelnik z apteki "Pod słońcem" w Łodzi. - Depresja rzeczywiście zbiera swoje żniwa - dodaje.
Korzystanie z usług psychologa jest normalne
Ze strachem walczą też dzieci i młodzież. Szczególnie ta w okresie dorastania, dla której bezpośrednie kontakty z rówieśnikami są kluczowe.
- Problemy, z którymi się borykają, są też związane z relacją, czy z tym, co się dzieje w domu, więc są naprawdę w dużo trudniejszej sytuacji niż osoby dorosłe - tłumaczy Krystian Rubacha ze Stowarzyszenia "Psychologowie i Psychoterapeuci dla Społeczeństwa".
Lekarze zachęcają, szczególnie teraz, do korzystania z pomocy specjalistów. - (Pacjenci - przyp. red.) często się nie chcą zgłosić, często są przez sąsiadów, rodzinę stygmatyzowani, jeśli gdziekolwiek pojawiają się z takimi problemami. Chodzenie do psychologa, do terapeuty, do psychiatry w Polsce nie jest trendy, a powinno być normalną rzeczą - apeluje doktor Michał Sutkowski, członek Zarządu Głównego Kolegium Lekarzy Rodzinnych w Polsce.
Towar najbardziej deficytowy w izolacji to bliskość. - Warto jest po prostu z drugim człowiekiem pobyć, potowarzyszyć mu. To jest najlepszy lek na problemy ze stresem, z napięciem - tłumaczy Krystian Rubacha.
Można zostać w domu i zarazem pójść do kogoś z wizytą. Jeśli nie ma internetu, można przez telefon. Czasami wystarczy z kimś po prostu pomilczeć.
Autor: Marzanna Zielińska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24