Głosujący za podwyżkami w Sejmie przekonują, że żeby ludzie szli do polityki, muszą przyzwoicie zarabiać. Ale większe emocje niż same kwoty budzi czas, kiedy się na nie zdecydowano. Teraz Senat będzie się zastanawiał co zmienić, albo jak to wytłumaczyć tym, którzy właśnie tracą pracę.
W Senacie wiedzą, jaki potężny kryzys społeczny zafundowali im posłowie, przyznając sobie i władzy podwyżki.
- Wydaje się, że większość senatorów będzie za odrzuceniem tego projektu - uważa Bogdan Zdrojewski, senator z KP Koalicji Obywatelskiej, Platformy Obywatelskiej.
Senat może ustawę odrzucić, przyjąć bez poprawek albo poprawić. Być może ta opcja zwycięży.
- Nie powinniśmy działać na zasadzie straży pożarnej - dodaje Marek Borowski, senator z KP Koalicji Obywatelskiej, Platformy Obywatelskiej.
PiS w ten sposób uchwalił niejedną ustawę, ale wtedy opozycja protestowała. Teraz nawet nie zabrała głosu w debacie ani Koalicja Obywatelska, ani Lewica. Projekt pojawił się nagle i został przyjęty w siedem godzin.
- Tej dyskusji nie odbyliśmy na zarządzie krajowym na przykład - mówi Andrzej Halicki, eurodeputowany PO.
Liderzy Koalicji nie chcą się wypowiadać. Ci, którzy uznali, że trzeba coś napisać, jeszcze dolali oliwy do ognia. "Kraj, w którym wiceminister finansów zarabia siedem tysięcy złotych, a firmy mogą sobie kupić dowolnego posła czy radnego za 2 tysiące zł miesięcznie, to kraj galopujący w stronę korupcji" - stwierdziła Barbara Nowacka. Tłumaczenia i wymowne milczenie liderów potęgują kryzys, o którym kierownictwo Platformy już wie.
- Można powiedzieć tylko "przepraszam" i jeszcze raz rozważyć tę decyzję - mówi Andrzej Halicki.
- Widząc, jak bardzo ta decyzja dotknęła moich wyborców, żałuję, że jako klub nie podjęliśmy innej i uważam ją za błąd. Także to, że zagłosowałam "za" - stwierdziła na Izabela Leszczyna z KP Koalicji Obywatelskiej, Platformy Obywatelskiej.
Kryzys w PO
Kryzys wewnątrz PO eskaluje, bo jest też świadomość, że to Jarosław Kaczyński po raz kolejny "ograł" opozycję.
- Pewnym sposobem i trikiem PiS-u Platforma znowu została wprowadzona w stan bardzo potężnego kryzysu. Kryzys przywództwa jest widoczny gołym okiem - twierdzi Bogdan Zdrojewski.
Podobnie jest z Lewicą. Liderzy milczą, posłowie się tłumaczą.
- Polakom rosło przez 10 lat, posłom spadało i teraz jest tak, że posłowie zarabiają 5700. To jest mniej więcej pensja na poziomie kierownika takiego większego sklepu - przekonuje Maciej Gdula z KKP Lewicy, Wiosny.
Koledzy z Razem przypominają jednak, że jest recesja i kryzys wywołany pandemią. - Jak ktoś sam ma ściętą pensję do 80 procent, bo kryzys, a w tym samym czasie posłowie podwyższają sobie pensje, to może być jeszcze bardziej oburzające dla ludzi - mówi Maciej Konieczny z KKP Lewicy, Razem.
"Kwestia ta wymaga uregulowania"
Na podwyżkach najbardziej traci Koalicja Obywatelska i Lewica, a najmniej PiS. Choć to partia władzy była pomysłodawcą projektu.
- Mimo tych wszystkich tarć w Sejmie, w jednej sprawie ten PO-PiS jest jednomyślny. Mianowicie w przyznawaniu sobie podwyżek - zauważa Paweł Kukiz z KP Koalicji Polskiej, Kukiz'15.
Podwyżki dostaną nie tylko parlamentarzyści, nie tylko samorządowcy, ale także premier, ministrowie, wiceministrowie, a także prezydent. Po raz pierwszy pieniądze dostanie pierwsza dama i to spore.
- Kwestia ta wymaga uregulowania. Rozumiem też emocje, które budzi, bo faktycznie czas jest szczególny - mówi Joanna Kopcińska, eurodeputowana PiS.
Obniżone pensje poselskie to dzieło Jarosława Kaczyńskiego, który ratował poparcie po ujawnieniu nagród w rządzie Beaty Szydło. W Senacie rozważany jest pomysł, by przywrócić je do poziomu z 2018 roku.
- Inne rozwiązania, które dotyczą posłów, partii politycznych, powinny wchodzić w życie od następnej kadencji - zapewnia Marek Borowski.
Senat zbiera się w poniedziałek. Jednak nie musi natychmiast rozpatrywać projektu.
Autor: Katarzyna Kolenda-Zaleska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24