Potrafią podejść do Rosjan tak blisko, że bez problemu słyszą, jak rozmawiają, rąbią drewno, a nawet gotują. To elitarny oddział zwiadowczy, którego praca pozwala na identyfikację i likwidację oddziałów rosyjskich. Ich pracy z bliska przyjrzała się ekipa CNN.
11 listopada ukraińska armia odbiła Chersoń z rąk Rosjan. W zdobyciu miasta brała udział grupa zagranicznych ochotników. Wielu z nich jest kurdyjskimi weteranami walk przeciwko Państwu Islamskiemu w Syrii. Teraz działają daleko za liniami wroga, w głębi okupowanej części Ukrainy.
O tym, jak wyglądała operacja zwiadowcza przed odbiciem Chersonia, żołnierze opowiedzieli dziennikarzowi CNN.
- Byliśmy tak blisko Rosjan, że słyszeliśmy, jak rozmawiają, jak gotują jedzenie i rąbią drewno do budowy schronów - relacjonuje Macer Gifford, który służy w Ukraińskich Siłach Zbrojnych.
Oddziałem zwiadowców w akcji dowodził Andrij "Przebiegły" Pidlisny. Żołnierze przez cały czas musieli pozostać w ukryciu, bo zdemaskowanie oddziału tak blisko Chersonia oznaczałoby dla nich pewną śmierć.
W trakcie akcji udało im się przejąć rosyjski sprzęt i część zaopatrzenia, a dzięki wykradzionym informacjom namierzyli rosyjskie centrum dowodzenia. Pojmali też rosyjskiego sierżanta. To spadochroniarz, którego towarzysze broni pozostawili podczas odwrotu.
- Rosjanin mówił, że podczas ostrzału on i inny żołnierz zostali ranni. Ten drugi był starszy stopniem, więc koledzy go zabrali - informuje Andrij.
Ranny Rosjanin opowiedział zawiadowcom, że był w kryjówce przez sześć dni. Mężczyzna ostrzegł też oddział przed licznymi nalotami na okolicę. Ukraińcy opatrzyli jego rany.
Zmuszenie Rosjan do odwrotu
Głównym zadaniem ukraińskiego zwiadu podczas tej misji było zbieranie informacji oraz namierzanie rosyjskich celów. Z pomocą dronów zwiad pomagał w kierowaniu ostrzałem artyleryjskim.
Za pomocą precyzyjnych uderzeń zwiadowcy przez miesiące próbowali zmusić Rosjan do odwrotu. I w końcu się udało - 9 listopada resort obrony Rosji ogłosił wycofanie wojsk z Chersonia na lewy, czyli wschodni brzeg Dniepru.
- Kiedy zobaczyłem mieszkańców wiosek, którzy widzą ukraińskie wojsko po raz pierwszy od przynajmniej ośmiu miesięcy, mieli łzy w oczach. Oni płaczą i dziękują nam za pomoc w wyzwoleniu ich wioski. Tak samo było w Syrii, kiedy wyzwalaliśmy wioski od ISIS - opowiada Damien Rodriguez, który służy w Ukraińskich Siłach Zbrojnych.
Źródło: Fakty o Świecie TVN24 BiS