W pamiętniku córki natknęła się na szokujące tropy. Teraz głośno mówi o sprawie, by ostrzec inne matki. 14-latkę z Zielonej Góry uwiódł 58-letni mężczyzna. Za prezenty i obietnice ślubu oczekiwał seksu. Był jej nauczycielem z podstawówki. Jest już w areszcie.
Ma 58 lat, trafił do aresztu i usłyszał już zarzuty. Opowiedział o swoim związku z 14-letnią uczennicą bardzo dokładnie. Matkę 14-latki zaniepokoiły zbyt bliskie relacje córki z nauczycielem, a gdy przejrzała pamiętnik córki, nie miała wątpliwości, że Jarosławem T. powinna natychmiast zająć się policja i prokuratura.
Zbigniew Fąfera z Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze wyjaśnia, że w sprawie mówi się o obcowaniu z osobą poniżej 15 lat, a nie o zgwałceniu. Nie ma znaczenia w tej sprawie, że wszystko działo się za przyzwoleniem dziewczyny, którą nauczyciel obsypywał prezentami i omamił obietnicą ślubu. Każda czynność seksualna dorosłego z osobą poniżej 15. roku życia to pedofilia. Na przemyślenia nauczyciel może mieć w więzieniu nawet 12 lat.
- Na słowa uznania zasługuje zachowanie matki, która w żaden sposób nie karciła tego. Wprost przeciwnie. Z takim matczynym odruchem próbowała pomóc córce, ale też nie mogła tego pozostawić obojętnego dla organów ścigania - uważa mecenas Patryk Broszko, pełnomocnik pokrzywdzonej.
Jarosław T. uczył matematyki, fizyki i rysunku technicznego. Prowadził też zajęcia z dziećmi w Domu Harcerza.
- Dyrektorzy w pełni współpracują z organami ścigania. Przekazali wszystkie dokumenty, o które prosiła policja, prokuratura. Komputery, na których pracował nauczyciel, zostały zabezpieczone - zapewnia Jarosław Skorulski z Urzędu Miasta w Zielonej Górze.
"To się nie mieści w głowie"
Mieszkańcy osiedla, na terenie którego działa podstawówka, są wstrząśnięci, bo pokrzywdzonych dzieci może być więcej. Nauczyciel znany był z niestosownych komentarzy wobec dziewczynek, ale tego, że może przejść do czynów, nikt nie podejrzewał.
- Jest to niedopuszczalne. To się nie mieści w głowie. Ciężko się słucha, że coś takiego ma miejsce. Pytanie, czy tyko ona jedna była - mówi Paulina Woźniakowska-Gądek, mieszkanka Zielonej Góry.
Rodzina 14-latki apeluje, by inni rodzice porozmawiali z dziećmi, które uczył Jarosław T. i zgłaszali się na policję, jeśli odkryją, że coś było nie tak. Prezenty nieznanego pochodzenia to sygnał alarmowy.
Z pokrzywdzoną dziewczyną będzie musiał popracować psycholog, by uporządkować jej system wartości. - Na pewno każde wykorzystywanie seksualne dziecka wpływa na jego przyszłe życie. To są takie blizny po ranach, które zostają - tłumaczy psycholog Czesław Michalczyk.
Rodzice 14-latki postanowili wyprowadzić się z nią do innego miasta, by ułatwić córce powrót do normalności.
Autor: Marzanna Zielińska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24