Od jednego wpisu rozpoczął się zmasowany atak na Tomasza Grodzkiego - anonimowe oskarżenia o łapówki, akcja agentów CBA i poszukiwania chętnych, by oskarżyć senatora. Profesor Grodzki i tak został wybrany na marszałka Senatu, sprawy się toczą, a sąd uznał właśnie ten pierwszy wpis za zniesławienie i nakazał przeprosić marszałka.
Marszałek Tomasz Grodzki może mieć powody do satysfakcji. Wygrał proces w sprawie o zniesławienie
- Sąd Regionowy w Szczecinie uznał, że doszło do zniesławienia pana marszałka i zobowiązał panią Agnieszkę Popielę do przeproszenia - poinformował Jacek Dubois, pełnomocnik marszałka Tomasza Grodzkiego.
Wyrok jest nieprawomocny. Pełnomocnik profesor Popieli odmówił wypowiedzi, a to właśnie jej internetowy wpis był początkiem - jak mówi marszałek - ataku ze strony partii rządzącej.
Półtora roku temu, gdy pojawiły się informacje, że Tomasz Grodzki może zostać marszałkiem Senatu, profesor Popiela w mediach społecznościowych nie kryła rozczarowania i napisała, że gdy umierała jej matka, trzeba było dać pięćset dolarów za operację.
"Masakra. Pan profesor Grodzki kandydatem na Marszałka Senatu. Jak moja Mama umierała, to trzeba było dać 500 dolarów za operację. Podobno na czasopisma medyczne. Faktury ani rachunku nie dostałam. Nigdy tego nie zapomnę" - napisała. Wpis został usunięty.
W kolejnym swoim wpisie Popiela przekonywała, iż "nigdy nie powiedziała, że wpłata była warunkiem operacji", a pieniądze "wpłaciła, bo czuła presję psychiczną".
Na pierwszy wpis profesor Grodzki odpowiedział nie tylko pozwem.
- Nigdy od nikogo nie żądałem żadnych pieniędzy za operację ani inne czynności medyczne, ani ich nie przyjmowałem - przekonywał 7 stycznia 2020 roku marszałek Tomasz Grodzki.
Wpis profesor Popieli szybko podchwycili tak zwani prawicowi publicyści, którym Tomasz Grodzki również wytoczył procesy o zniesławienie.
- Teraz po prostu cegła po cegle będziemy rozkładać ten mur oszczerstw, który został zrobiony tylko z pobudek politycznych, bo wszyscy chyba sobie zdajemy sprawę, że ten atak na pana marszałka był atakiem o charakterze politycznym a nie merytorycznym - zapewnia Jacek Dubois.
Skala działania służb
W Senacie większość ma opozycja, a jej symbolem stał się marszałek Grodzki.
Jego życie zawodowe - czas gdy pracował w szczecińskim szpitalu - zaczęły prześwietlać służby. CBA apelowało o zgłaszanie się osób, które "dały się uwikłać w korupcyjny proceder i wręczyły korzyść majątkową".
Prowadząca postępowanie prokuratura zażądała od szpitala dokumentacji pacjentów profesora Grodzkiego od 1992 roku. Imponująca była też skala działania służb. - 100 funkcjonariuszy, przeszukano 23 lokalizacje - wyliczał 23 września 2020 roku Stanisław Żaryn, rzecznik prasowy ministra koordynatora służb specjalnych.
W poniedziałek prokuratura zwróciła się do Senatu z wnioskiem o uchylenie immunitetu marszałka, chce mu postawić zarzuty.
- Jak wykazało postępowanie przygotowawcze, od pacjentów lub członków ich rodzin przyjął korzyści majątkowe w postaci pieniądza w kwotach od 1500 do 7000 złotych - poinformowała w poniedziałek Ewa Bialik z Prokuratury Krajowej.
Marszałek Grodzki oskarżenia uznał za próbę odzyskania prze PiS władzy w Senacie. Nie zrzeknie się immunitetu, do czego namawia go Zbigniew Ziobro. - Jeśli (marszałek Grodzki - przyp. red.) jest przekonany, że te zarzut są niezasadne, to będzie miał świetną okazję, aby przed niezawisłym sądem, w świetle jupiterów, w świetle kamer, udowodnić to - stwierdził minister sprawiedliwości.
Autor: Paweł Płuska / Źródło: Fakty TVN