Do tej pory uważano powszechnie, że dzieci przechodzą COVID-19 bezobjawowo lub lekko, ale w sierpniu napłynęły do Europy bardzo niepokojące wyniki badań z USA. Dlatego w Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi odbędą się badania kliniczne dzieci wyleczonych z COVID-19 w izolacji domowej.
Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi to jedno z pierwszych na świecie miejsc, które przebada klinicznie dzieci wyleczone z COVID-19 w izolacji domowej. Chodzi o to, aby sprawdzić czy i jakie - w zależności od przebiegu choroby - mogą pojawić się powikłania u dzieci.
- Możemy się spodziewać takich samych powikłań, jak u dorosłych. Głównie ze strony układu oddechowego, bo to jest ta tkanka docelowa w przypadku wirusa, ale nie możemy wykluczyć, że jakieś zmiany nie powstają w systemie układu krążenia, w ośrodkowym układzie nerwowym - opowiada profesor Krzysztof Zeman, kierownik Kliniki Pediatrii, Immunologii i Nefrologii Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi.
Do tej pory uważano powszechnie, że dzieci przechodzą COVID-19 bezobjawowo lub lekko, ale w sierpniu napłynęły do Europy bardzo niepokojące wyniki badań z USA, z których wynika, że koronawirus może prowadzić u dzieci do poważnych powikłań bez względu na przebieg zakażenia.
- (Koronawirus - przyp. red.) powoduje coś, co my nazywamy burzą cytokinową, czyli taką bardzo silną odpowiedzią immunologiczną. A taka bardzo silna odpowiedź immunologiczna rzeczywiście może atakować de facto każdy organ, który mamy w swoim ciele - wskazuje profesor Maciej Banach, dyrektor Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi.
Nowe ogniska
Do tej pory zakażeniu koronawirusem uległo w Polsce ponad 6000 dzieci i ten licznik się na pewno nie zatrzyma. Z kilku powodów.
Po pierwsze na listę ognisk zapalnych trafiły imprezy z okazji osiemnastych urodzin. Na Pomorzu potwierdzono zakażenia u siedmiu uczniów z dwóch liceów po czterech imprezach.
- Odrabiali swoje zaległe urodziny, być może do przodu jakieś urodziny, które będą i najpewniej tam doszło do dużej transmisji tego wirusa - mówi Tomasz Kiliński z Państwowego Powiatowego Inspektoratu Sanitarnego w Gdyni.
Po drugie do żłobków, przedszkoli i szkół dzieci i nauczyciele wrócili z wakacji spędzanych - jak Polska długa i szeroka - beztrosko. Wielu przebywało też za granicą. Nikt nie wie, kto może być chory, a kto jest w pełni zdrowy, dopóki nie pojawią się objawy.
Dodatkowo reforma szkolnictwa spowodowała, że aż kilkadziesiąt tysięcy nauczycieli w Polsce musi pracować w kilku placówkach jednocześnie. Stwierdzenie koronawirusa u jednego nauczyciela na Podkarpaciu wymusiło zawieszenie zajęć, system hybrydowy lub naukę zdalną w aż sześciu placówkach.
- Objęcie kwarantanną klas starszych powodowało również objęcie kwarantanną u dzieci z klas młodszych, bo były to rodziny - opowiada Ewa Pitrus, kierownik Oddziału Higieny Dzieci i Młodzieży Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Rzeszowie.
Ministerstwo Zdrowia przygląda się szkołom, ale na razie nie widzi powodu, by ograniczać miejsca pracy nauczycieli, tak jak było to wcześniej w przypadku lekarzy.
- Możliwość przeniesienia zakażenia z jednego szpitala do drugiego, z jednej placówki do drugiej, była bardzo wysoka. Tu na chwilę obecną nie mamy z tym do czynienia - uspakaja Wojciech Andrusiewicz z Ministerstwa Zdrowia.
ZNP wystąpił do Ministerstwa Edukacji o zapewnienie nauczycielom dostępu do testów i szczepionek na grypę.
Autor: Marzanna Zielińska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24