Na nagraniach ze szpitala Ujastek w Krakowie znajdują się matki karmiące i pielęgnujące swoje nowo narodzone dzieci. Urząd Ochrony Danych Osobowych poinformował, że szpital zamontował monitoring w dwóch salach oddziału neonatologii - kamery ukryte były w zegarach. To jednak nie wszystko. Zaginęły karty pamięci z nagraniami z nielegalnego podglądu.
O sprawę szpitala Ujastek z Krakowa pytamy niezwiązane z nią młode matki na drugim końcu Polski, w Szczecinie. - Karmienie piersią to jest rzecz naturalna, ale nie przed kamerami, zwłaszcza w szpitalu, jeszcze ukrytymi - wskazuje pani Julia. - Poczułabym się bardzo oszukana przez taki szpital i straciłabym zaufanie w ogóle do takiego miejsca - mówi pani Ada.
Prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych nałożył na Szpital Położniczo-Ginekologiczny Ujastek kary w wysokości w sumie ponad miliona 145 tysięcy złotych za zamontowanie ukrytych kamer, o których nie wiedziały ani pacjentki, ani pracownicy, oraz utratę kart pamięci z nagraniami z dwóch sal oddziału neonatologii.
O nieprawidłowościach poinformowała sama placówka. - Centrum medyczne wprowadziło na oddziale neonatologii monitoring w postaci dwóch kamer ukrytych w zegarach - przekazuje Karol Witowski, rzecznik prasowy Urzędu Ochrony Danych Osobowych.
- Kiedy jesteśmy po porodzie, to jest taki moment, w którym doświadczamy bardzo wielu różnych sytuacji związanych z naszym ciałem, karmimy piersią, jest nawał mleka, mleko bardzo często wypływa, potrzebujemy zmienić wkładki laktacyjne, nasze piersi są często eksponowane - mówi Joanna Pietrusiewicz, prezeska Fundacji Rodzić po Ludzku.
Poszkodowanych może być nawet 190 osób
Jakie sytuacje zostały tam nagrane - dokładnie nie wiadomo. Urząd Ochrony Danych Osobowych informuje, że "monitoring swoim zakresem rejestrował obraz ukazujący zarówno noworodki, jak i ich matki, podczas intymnych czynności, między innymi takich jak karmienie dzieci czy ich pielęgnacja".
- Już dawno stwierdzono, że także dziecko podlega ochronie intymności i nie można obnażać ciała tego dziecka - zwraca uwagę Dorota Karkowska, radca prawny.
- Skoro ktoś się zdecydował kamery zainstalować, to powinien o tym powiedzieć, poinformować pacjentki, poinformować pracowników - wskazuje dr Paweł Litwiński, adwokat, członek zespołu ekspertów w Urzędzie Ochrony Danych Osobowych.
W oświadczeniu zarządu i dyrekcji szpitala czytamy, że monitoring był umieszczony w salach Intensywnej Terapii i Patologii Noworodka ze względu na konieczność szybkiego działania w celu ochrony życia i zdrowia wcześniaków i było to działanie w stanie wyższej konieczności.
Urząd Ochrony Danych Osobowych przekazuje, że dzieci, których wizerunek został utrwalony, nie wymagały już intensywnej terapii. W mailu z biura Rzecznika Praw Pacjenta czytamy, że to, co stało się w krakowskim szpitalu, z legalnym monitoringiem medycznym nie miało nic wspólnego, że była to potajemna rejestracja pacjenta, także w czasie wykonywania czynności intymnych.
- Karmimy w różnych miejscach, ale wtedy to jest nasza już decyzja i staramy się to robić tak, żeby nie było na nas kamery ustawionej - mówi pani Ada.
Umieszczony w szpitalu sprzęt rejestrował obraz i dźwięk w okresie od 1 do 23 lipca 2023 roku, a karty pamięci nie były zaszyfrowane. - Zawierały dane 190 osób, w tym dzieci, rodziców pacjentów oraz personelu - informuje Karol Witowski.
CZYTAJ TAKŻE: W szpitalu były ukryte kamery, jest kara
- W sytuacji kiedy te nagrania zaginęły, to krzywda po stronie osób nagranych jest jeszcze większa, bo nie wiadomo, kto w końcu uzyskał dostęp do tych nagrań - wskazuje dr Paweł Litwiński.
Prokuratura umorzyła śledztwo w tej sprawie z powodu niewykrycia sprawcy, ale pozwy cywilne za naruszenie wizerunku czy prawa do intymności i godności to coś zupełnie innego.
- Art. 82 RODO daje bezpośrednią możliwość pozwania szpitala, tej placówki, która nagrywała te obrazy i następnie je zagubiła, pozwania o zadośćuczynienie - przytacza dr Paweł Litwiński.
Szpital zapowiada, że od kary finansowej nałożonej przez UODO się odwoła.
Źródło: Fakty po Południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24