WHO nazwał ją chorobą cywilizacyjną, a w Polsce zmaga się z nią nawet półtora miliona par. Bezpłatny program leczenia niepłodności metodą in vitro wrócił w czerwcu po tym, jak poprzednia władza z niego zrezygnowała. Jego pierwsze efekty są już widoczne.
Szczęście razy 11, tylko w jednym mieście - tyle ciąż w samych Katowicach potwierdza jedna z klinik wykonujących procedury w ramach rządowego programu wsparcia in vitro.
- Zainteresowanie jest olbrzymie, dlatego że wielu pacjentów nie mogło skorzystać z procedury in vitro ze względu na barierę finansową - informuje doktor nauk medycznych Dariusz Mercik z Kliniki Gyncentrum w Katowicach.
- Myślę, że spokojnie możemy mówić o stu ciążach, które dzięki temu programowi już zaistniały, już są potwierdzone - dodaje Marta Górna ze Stowarzyszenia "Nasz Bocian".
Bezpłatny program Ministerstwa Zdrowia po tym, jak jego działanie zawiesiła poprzednia władza, powrócił z początkiem czerwca i to poszerzony o wsparcie pacjentów z nowotworami. Na mapie placówek realizujących program jest kilkadziesiąt punktów w całej Polsce.
Kto może korzystać z programu?
- Para, która kwalifikuje się do programu in vitro, musi spełniać odpowiednie warunki, to znaczy minimum rok leczenia lub wskazania, które dają nam bezwzględną konieczność wykonania tej procedury - przekazuje dr Mercik.
W ramach bezpłatnego programu procedurze mogą się poddać małżeństwa lub pary żyjące razem, a w nich kobiety do 42. roku życia, jeśli korzystają z własnych komórek jajowych lub dawstwa nasienia, kobiety do 45., jeśli korzystają z dawstwa oocytów lub zarodka, i mężczyźni do 55. roku życia.
- Zrobimy podstawowe badanie, potrzebujemy znać, jaka jest rezerwa jajnikowa u kobiety, jakie parametry nasienia są u męża, po zrobieniu tych podstawowych badań możemy zacząć przygotowania do stymulacji - wyjaśnia lekarz Michał Polaczek z Kliniki Gyncentrum w Katowicach.
Około jedna piąta par w Polsce ma problemy z zajściem w ciążę
Państwo w pełni finansuje procedury medyczne związane z maksymalnie sześcioma indywidualnymi procedurami wspomaganego rozrodu w różnych wariantach oraz nielimitowane konsultacje psychologiczne.
- Bardzo wiele osób, które są po całej diagnostyce, ona zwykle trwa długo. Często te osoby są po wieloletnich staraniach spontanicznych, które kończą się miesiąc w miesiąc rozczarowaniami, naprawdę potrzebują takiego wzmocnienia, zbudowania, ale też odpowiedzi na pytanie, czy ta droga, którą wybieram, jest dla mnie - mówi Marta Górna.
Na leczenie metodą in vitro niepłodności, która według Światowej Organizacji Zdrowia jest chorobą cywilizacyjną, państwo przeznaczy 500 milionów złotych rocznie.
- Około jedna piąta par ma problemy z zajściem w ciążę. Dla sporej części tych par in vitro jest jedynym rozwiązaniem, jedyną szansą na posiadanie swojego potomstwa - podkreśla dr Mercik.
Do tej pory współfinansowanie leczenia brały na siebie niektóre samorządy, ale na przykład trwający od siedmiu lat gdański program in vitro, z powodu rozpoczęcia rządowego programu, jest powoli wygaszany.
- Kwota dofinansowania wyniosła 12 milionów złotych i jesteśmy szczęśliwi, bo urodziło się 858 dzieci, w tej chwili 102 panie są jeszcze w ciąży - przekazuje wiceprezydentka Gdańska Monika Chabior.
W Polsce z niepłodnością zmaga się nawet półtora miliona par.
Źródło: Fakty po Południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24