Kilkumiesięczne lub kilkuletnie kolejki do specjalistów czy na zabiegi to norma w ochronie zdrowia. Jednak - jak wynika z raportu fundacji Watch Health Care - w ciągu ostatnich 8 lat czas oczekiwania na wizytę jeszcze się wydłużył. Dlatego pacjenci decydują się na prywatną opiekę zdrowotną. Premier natomiast chwali się, że rządzącym udało się skrócić kolejki do lekarzy specjalistów.
Pani Grażyna z Białegostoku potrzebuje konsultacji ortopedy. - Chciałam się zapisać, ale teraz lekarza nie ma - mówi kobieta i dodaje, że na wizytę średnio będzie czekać 7-8 miesięcy. Z kolei pani Żaneta, również mieszkanka Białegostoku, wyznaje, że na rehabilitację też trzeba długo czekać - około dwa lata. Obie pacjentki korzystają zatem z prywatnej i dodatkowo płatnej opieki zdrowotnej.
Pani Sylwia z Częstochowy też czeka na prywatną wizytę, ale u ginekologa. Kobieta wyznaje, że zdecydowała się na prywatną konsultację przez zbyt długi czas oczekiwania na konsultację w ramach NFZ. Kolejki ciągną się też przed gabinetami neurologów. - Kilometrowe kolejki i rok czasu czekania - mówi pani Jadwiga, mieszkanka Szczecina. - Mam być przyjęty w 2024 roku. To ja nie wiem, czy ja dożyję - twierdzi pan Franciszek, mieszkaniec Białegostoku.
Jak kwestię kolejek do lekarzy widzi premier Mateusz Morawiecki? Szef rządu 10 dni temu przekonywał, że jego rząd skrócił czas oczekiwania na zabieg leczenia zaćmy "niemal do zera".
Kolejki za rządów PO-PSL
Aleksandra Kurowska, redaktor naczelna portalu cowzdrowiu.pl, informuje, że czas oczekiwania na zabieg protezoplastyki stawu biodrowego skrócił się z prawie 26 miesięcy do blisko 19 miesięcy. - To też jest bardzo długi okres oczekiwania, jeśli ktoś ma problemy z poruszaniem się - zwraca uwagę.
Kurowska powołuje się na raport fundacji Watch Health Care. Wynika z niego również to, że od momentu przejęcia władzy przez Prawo i Sprawiedliwość czas oczekiwania na szeroko pojęte świadczenia zdrowotne, czyli poradę lekarską, badanie, zabieg i operację wydłużył się średnio z trzech do trzech i pół miesiąca.
- Chodzę prywatnie i czekam, bo z emerytury na same prywatne wizyty wszędzie - dentysta, prześwietlenia i rezonanse - to się nie da - zwraca uwagę pani Grażyna.
Jednak Prawo i Sprawiedliwość po ośmiu latach rządów utrzymuje, że kolejki były dłuższe za rządów Donalda Tuska. - W czasach Platformy bardzo często te kolejki się wydłużały. (...) Teraz one się skracają. Jadąc tutaj, rozmawiałem po drodze z panem ministrem Waldemarem Kraską, który powiedział mi, że skrócone zostały bardzo wydatnie kolejki do kardiologów - zapewnia premier Mateusz Morawiecki.
Czytaj także: Średnio 30 procent pacjentów polskich szpitali głoduje. "Niedożywienie pacjenta jest czynnikiem ryzyka zgonu"
Warto zatem przytoczyć zestawienie portalu światprzychodni.pl, którego dziennikarze przeanalizowali, jak od momentu przejęcia władzy przez PiS zmienił się średni czas oczekiwania w miastach wojewódzkich na pierwszą wizytę u lekarzy kilku specjalności. W oparciu o dane udostępniane przez placówki działające w ramach NFZ, z uwzględnieniem tylko stabilnych przypadków, bez tych, które wymagały natychmiastowej pomocy ratującej życie. Na wizytę u endokrynologa czekamy o 75 dni dłużej niż 8 lat temu, do gastrologa o 181 dni, do okulisty o 111 dni, a do kardiologa o 92 dni dłużej.
Chcą zwiększenia PKB na ochronę zdrowia
Lekarze z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy i Porozumienia Rezydentów OZZL oczekują minimum ośmiu procent PKB przeznaczanych na ochronę zdrowia, ale też jakościowego kształcenia lekarzy - żeby uczelnie miały odpowiednie zaplecze - i wprowadzenia norm zatrudnienia dla lekarzy w przeliczeniu na liczbę pacjentów.
- Mówi się, że mamy podniesione to PKB, że PiS zgodnie z ustawą podniósł odsetek PKB, który się przeznacza na zdrowie, ale nic takiego się nie dzieje i realnie przeznaczamy na to zdrowie ledwie 5 procent PKB - zwraca uwagę Karolina Kowalska, redaktor naczelna "Gazety Lekarskiej".
- Chcemy, żeby lekarz, który leczy polskiego pacjenta, był lekarzem dobrze wykształconym, niewypalonym i pracował w dobrze dofinansowanym systemie - mówi Sebastian Goncerz, lekarz stażysta, przewodniczący Porozumienia Rezydentów OZZL.
W sobotę przed Ministerstwem Zdrowia odbył się protest lekarzy, na którym padały gorzkie słowa. - Nie mam już wątpliwości, do którego lekarza czy specjalistki mam teraz skierować moich pacjentów. Bardziej boję się, że moja pacjentka już tego nie doczeka, bo na przykład do psychiatry w tej chwili czas oczekiwania to 195 dni - wskazywała Ewa Majcherek, studentka szóstego roku medycyny.
Źródło: Fakty po Południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24