Mateusz Morawiecki apeluje, by Donald Tusk ujawnił swój majątek. "To jest szczyt bezczelności"

Źródło:
Fakty po Południu TVN24
Mateusz Morawiecki apeluje, by Donald Tusk ujawnił swój majątek. "To jest szczyt bezczelności"
Mateusz Morawiecki apeluje, by Donald Tusk ujawnił swój majątek. "To jest szczyt bezczelności"
Katarzyna Kowalska/Fakty po Południu TVN24
Mateusz Morawiecki apeluje, by Donald Tusk ujawnił swój majątek. "To jest szczyt bezczelności"Katarzyna Kowalska/Fakty po Południu TVN24

Prawo i Sprawiedliwość wzywa Donalda Tuska, żeby pokazał swoje oświadczenie majątkowe i to, ile zarobił, kiedy był szefem Rady Europejskiej i kiedy stał na czele Europejskiej Partii Ludowej. Apel partii rządzącej wielu zdumiewa, bo przecież jeden z jej liderów - premier Mateusz Morawiecki - sam nie jest wolny od niejasności wokół własnego i przepisanego na żonę majątku.

"Czy Donald Tusk ujawni, ile zarobił w Brukseli?" - w taki sposób, zakłócając konferencję prasową, na której posłowie Platformy pytali o zarobki wiceministra Janusza Kowalskiego w jednej z państwowych spółek, sam wiceminister wykrzykiwał podnoszone przez kolegów z rządu od kilku dni pytania i oskarżenia.

Rządzący prześwietlić chcą majątek Donalda Tuska - jego zarobki, kiedy był szefem Rady Europejskiej i już po tym, kiedy stał na czele Europejskiej Partii Ludowej.

- Mówimy o potężnych milionach, kwotach rzędu 60 tysięcy złotych miesięcznie - wskazuje Sebastian Kaleta, wiceminister sprawiedliwości, poseł Suwerennej Polski. - Elementem demokratycznego państwa prawnego jest transparentność i jawność, a przede wszystkim jawność finansowania polityków i ich działalności - argumentuje Rafał Bochenek, rzecznik prasowy Prawa i Sprawiedliwości.

Rządzący jednak zaznaczają, że o ujawnienie majątku apelują także do innych polityków. - Ten nasz apel kierujemy także do innych polityków, którzy aspirują o najważniejsze funkcje państwowe, szefów partii - między innymi do pana Hołowni, pana Mentzena - mówi Bochenek.

Czytaj także: "Polaku, ty pracujesz, a oni się bogacą". "Aleja milionerów PiS" w Warszawie

Opozycja nazywa żądania i argumenty PiS-u niedorzecznymi i mówi o próbie odwracania uwagi od tego, co obciąża dziś rządzących. - Od milionów, które nie łyżeczką, nie łyżką, nie chochlą, a koparką są wydobywane ze spółek Skarbu Państwa - wskazuje Władysław Kosiniak-Kamysz, prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego. - Oni, którzy wyprowadzają pieniądze ze spółek Skarbu Państwa, żeby finansować swoją partię, swoich polityków i swoją kampanię wyborczą. Oni, którzy organizują referendum, które będzie służyło, także finansowo, kampanii do Sejmu i Senatu. Oni dzisiaj upominają się o przejrzystość? - pyta poseł Lewicy Krzysztof Śmiszek.

"Klub milionerów" PiS

O milionerach Prawa i Sprawiedliwości od miesięcy piszą media. Wirtualna Polska w 19 państwowych spółkach doliczyła się ponad 150 osób bezpośrednio lub pośrednio związanych z władzą. 90 spośród nich za rządów PiS-u stało się milionerami i zarobiło w sumie ponad 400 milionów złotych.

- Banda złodziei, oszustów, ludzi głęboko nieuczciwych czepia się faceta, który ciężko zarobił pieniądze, budując dobry wizerunek Polski i pracując na rzecz Unii Europejskiej - komentuje Barbara Nowacka, posłanka Koalicji Obywatelskiej.

Zobacz też: Milionerzy "dobrej zmiany". Prawie pół miliarda złotych dla ludzi związanych z PiS

Przewodniczący Platformy Obywatelskiej Donald Tusk nie pełni dzisiaj żadnej państwowej funkcji i nie ma prawnego obowiązku składać oświadczenia majątkowego. Według "Super Expressu" polski rząd miał się zwrócić do Rady Europejskiej z wnioskiem o ujawnienie zarobków Tuska z uwzględnieniem tzw. świadczenia przejściowego po zakończeniu kadencji przewodniczącego RE. Wniosek miał zostać odrzucony po konsultacji z państwami członkowskimi.

- Robienie jakiegoś zarzutu i robienie jakiejś wielkiej afery wokół czegoś, co jest uregulowane w prawie, na co zgodziła się Unia Europejskiej, na co zgodziły się instytucje europejskie, że jeśli pracowałeś w Radzie Unii Europejskiej, w Komisji Europejskiej, w Parlamencie Europejskiej, to przysługują ci pieniądze. Gdzie tu jest jakiś wielki sekret? - zaznacza Krzysztof Śmiszek.

"Klub milionerów PiS rośnie tak szybko jak ceny w sklepach". Przykład pierwszy: Marcin Pawlicki, szczeciński radny
"Klub milionerów PiS rośnie tak szybko jak ceny w sklepach". Przykład pierwszy: Marcin Pawlicki, szczeciński radnyPaweł Płuska/Fakty TVN

Pytania o obligacje premiera i aferę Mejzy

Przemysław Kaleta powiedział, że Donald Tusk "pławi się w luksusach za brukselskie pieniądze".

- Pan Kaleta niech nie gada bzdur, niech się zajmie pracą w Ministerstwie Sprawiedliwości. Jak szuka jakichś zaginionych pieniędzy, to mu powiem, gdzie powinien szukać. Jest Fundusz Sprawiedliwości i on miał pomagać ofiarom przestępstw, a nie kumplom pana Kalety czy funkcjonariuszom Suwerennej Polski - zwraca uwagę Marcin Kierwiński, poseł Koalicji Obywatelskiej.

Takich podpowiedzi politycy opozycji mają więcej, bo skoro o przejrzystości mowa, to Prawo i Sprawiedliwość na wiele pytań dotąd nie odpowiedziało.

"Tłuste koty". Izdebski: Kaczyński pozwala na takie działania w podziękowaniu za pewną lojalność i bierność
"Tłuste koty". Izdebski: Kaczyński pozwala na takie działania w podziękowaniu za pewną lojalność i biernośćTVN24

- Nie widziałem takiego zaangażowania w przypadku PiS-owskiego środowiska, żeby wyjaśniać swoje afery, na przykład afery Łukasza Mejzy. To, ile Mejza zarobił na chorych dzieciach, to ich nie obchodzi - wskazuje Jan Strzeżek, poseł ze Stowarzyszenia Młoda Polska. - Wolałbym, żeby premier odpowiedział na pytanie, jak to się stało, że zarabiał na obligacjach albo sprzedawał działki - mówi Gawkowski, poseł Lewicy.

Premier w obligacje, które w czasie wysokiej inflacji są wyjątkowo korzystne, zainwestował ponad cztery miliony złotych. Zarobić mógł blisko pół miliona złotych. Ważny jest też moment, kiedy obligacje się kupi, a szef rządu kupił je w najlepszym z możliwych. We wpisie internetowym zapewnił, że dochody z obligacji przeznacza na cele charytatywne i osobiście zaapelował do Donalda Tuska o ujawnienie, "ile euro poszło z Brukseli".

- To, że Morawiecki, który przywłaszczył sobie majątek publiczny, przejął popegeerowską ziemię we Wrocławiu, wartą miliony, setki milionów złotych, dzisiaj komuś każe się rozliczać z własnego majątku, to jest szczyt bezczelności - ocenia Sławomir Nitras, poseł Koalicji Obywatelskiej.

Okoliczności zakupu i sprzedaży działek przez małżeństwo Morawieckich wciąż nie do końca są jasne. Premier, wchodząc do polityki, zadbał o rozdzielność majątkową, a - mimo zapowiedzi o ujawnieniu majątków małżonek polityków - gwarantująca jawność ustawa, przyjęta przez Prawo i Sprawiedliwość, przepadła w Trybunale Konstytucyjnym. Z jednej strony mamy oświadczenia majątkowe, które jako szef rządu musi składać co roku., a z drugiej - wobec niejawnego majątku żony - szacunkowe wyliczenia dziennikarzy. Według Wirtualnej Polski dwa lata temu wartość majątku małżeństwa Morawieckich - w tym licznych gruntów i nieruchomości - sięgała 40 milionów złotych.

Autorka/Autor:

Źródło: Fakty po Południu TVN24