29 sierpnia zbiera się Państwowa Komisja Wyborcza i tego dnia powinniśmy poznać jej decyzję w sprawie zatwierdzenia sprawozdania finansowego Prawa i Sprawiedliwości. Jeśli zostanie ono odrzucone, partia może stracić grube miliony złotych. Tymczasem politycy PiS przeszli do kontrofensywy i pokazali, jak ich zdaniem nielegalnie promowali się politycy Koalicji Obywatelskiej. Jednak sprawozdanie KO zostało już zatwierdzone.
To można nazwać obroną przez atak. Na trzy dni przed tym, jak Państwowa Komisja Wyborcza ma wrócić do sprawy sprawozdania finansowego Prawa i Sprawiedliwości, politycy tej partii zarzucają Koalicji Obywatelskiej kampanijne nieprawidłowości. Politycy PiS pokazują piknik z transmitowanym wystąpieniem Donalda Tuska, billboardy Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy i polityków Koalicji Obywatelskiej na Campusie Polska Przyszłości.
Koalicja Obywatelska odpowiada, że nie ma sobie nic do zarzucenia. - Nie widzę tutaj agitacji wyborczej - mówi Michał Szczerba, eurodeputowany Koalicji Obywatelskiej. Takiego samego zdania musi być Państwowa Komisja Wyborcza, bo sprawozdanie finansowe Koalicji Obywatelskiej zostało już zaakceptowane.
- Są równi i równiejsi. Jednym wolno więcej, drugim wolno mniej - twierdzi Anna Gembicka, posłanka Prawa i Sprawiedliwości.
Dla Prawa i Sprawiedliwości to dowód na nierówne traktowanie, ale rządzący odpowiadają, że to kampania była nierówna, że PiS miało nieograniczone publiczne środki, z których skrzętnie korzystało.
- Nigdy w Polsce nikt na taką skalę nie łamał prawa wyborczego - podkreśla Jan Grabiec, szef kancelarii premiera i poseł Koalicji Obywatelskiej. - To jest gra nieczysta. Jak ktoś gra nieczysto, nielegalnie finansuje kampanię wyborczą, powinien ponieść też konsekwencje - mówi Tomasz Trela, poseł Lewicy.
Mnóstwo dokumentów wysłanych do PKW
Politycy Koalicji 15 października po przejęciu władzy dostali dostęp do wielu dokumentów i właściwie cały czas dostarczają Państwowej Komisji Wyborczej nowych dowodów na to, że Prawo i Sprawiedliwość wspierało się w kampanii publicznymi pieniędzmi. PKW dostała dokumenty między innymi o piknikach Rodzina 800 plus i o piknikach wojskowych.
- Słynne pikniki wojskowe. Ich głównym celem była promocja polskiej armii - komentuje Radosław Fogiel, poseł Prawa i Sprawiedliwości.
Rządzący informowali też PKW o kampanii prowadzonej przez pracowników kancelarii premiera i o nieprawidłowościach w Ministerstwie Sprawiedliwości oraz o tym, jak państwowa spółka płaciła za kampanię ministra z Prawa i Sprawiedliwości. To nie koniec.
- Mam nadzieję, że jutro przedstawimy kolejne dowody podczas naszego panelu na Campus Polska, żeby nie było żadnej wątpliwości - mówi eurodeputowany Koalicji Obywatelskiej Dariusz Joński. - Zaprezentujemy nowe fakty dotyczące usługodawców RARS-u i powiązania tych usługodawców z kampanią PiS-u - zapowiada Michał Szczerba.
Pieniądze dla PiS pod znakiem zapytania
Jeżeli Państwowa Komisja Wyborcza doliczy się nieprawidłowości na co najmniej 400 tysięcy złotych, pieniądze z PKW dla PiS mogą stanąć pod znakiem zapytania.
- Mamy mnóstwo dowodów na to, żeby podjąć decyzję o cofnięciu, utracie subwencji dla Prawa i Sprawiedliwości. Ja bym się nie wahał podjąć takiej decyzji - komentuje Tomasz Trela.
Politycy PiS uważają, że rządzący wywierają naciski na PKW. - Liczymy na to, że Państwowa Komisja Wyborcza nie ugnie się pod presją rządzących - mówi poseł Prawa i Sprawiedliwości i były minister obrony Mariusz Błaszczak.
Prawo i Sprawiedliwość jest w trudnej sytuacji. Na ubiegłoroczną kampanię partia wzięła 15 milionów złotych kredytu. Miała go spłacić właśnie z dotacji przyznanej przez PKW, tej, której losy są niepewne.
Co się stanie, jeśli PKW odrzuci sprawozdanie PiS?
- Jeżeli nie będzie kary, nie będzie reakcji PKW na to, co się działo w ciągu ostatnich wyborów, nie tylko ostatnich, ale przede wszystkim ostatnich, to żyjemy na Białorusi pod względem politycznym - komentuje Jan Grabiec, poseł PO.
Prawo i Sprawiedliwość zgadza się co do wschodnich odniesień, ale w zupełnie innym sensie. - Cały aparat państwa został zaprzęgnięty do tego, żeby zniszczyć największą partię opozycyjną. To na pewno nie są standardy demokratyczne, to są standardy wschodnie - ocenia Anna Gembicka.
Rządzący odpowiadają: chodzi o standard rzetelności. Ludowcy wspominają, że Państwowa Komisja Wyborcza ukarała ich kiedyś za problem z kontem bankowym, czyli za zupełnie techniczną sprawę.
- Mam nadzieję, że w rzetelny sposób zostanie rozliczony każdy komitet, w tym Prawo i Sprawiedliwość, które szło po bandzie, szło po krawędzi, i dzisiaj ma się z czego tłumaczyć - mówi Dariusz Klimczak, poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego-Trzeciej Drogi.
- Ja nie mam wątpliwości co do tego, że to jest kwestia oczywistej decyzji PKW - mówi eurodeputowany Koalicji Obywatelskiej Marcin Kierwiński.
Jeżeli Państwowa Komisja Wyborcza odrzuci sprawozdanie Prawa i Sprawiedliwości, to partia będzie mogła się odwołać do Sądu Najwyższego. Sprawą zajęłaby się nowa izba, z sędziami powołanymi w niewłaściwej procedurze, co może rodzić nowe problemy.
Źródło: Fakty po Południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24