Zanieczyszczona woda w Gałęzicach pod Kielcami. Od ponad tygodnia mieszkańcy mają od sanepidu oficjalny zakaz korzystania z niej. Jednak przyczyn problemu nikt nie zna - są jedynie tezy i przypuszczenia. Przy takich upałach, to dla mieszkańców duży problem.
W czasie największych upałów, od prawie dwóch tygodni, kilkuset mieszkańców wsi Gałęzice pod Kielcami nie może korzystać z wody. Z kranów w domach prawie 400 mieszkańców płynie żółta, mętna ciecz.
Zaniepokojeni mieszkańcy zgłosili sprawę do sanepidu, który wydał zakaz korzystania z wody.
- Jest brudna, nie nadaje się do użytku jakiegokolwiek - opisuje stan wody pan Dawid Olewiński, mieszkaniec Gałęzic.
Mieszkająca tam pani Dorota Górska podkreśla, że najgorzej jest z małymi dziećmi, które nieustannie trzeba pilnować, żeby zanieczyszczona woda nie dostała się im do buzi.
- Byłam osobiście w sanepidzie z sąsiadem i odstaliśmy informację, że jest jednoznaczna decyzja, że jest bardzo duże zanieczyszczenie wody - informuje Jolanta Gawrońska, mieszkanka Gałęzic.
- Inspekcja sanitarna z nadzoru pobrała próbki, w których stwierdzono przekroczenie parametrów fizykochemicznych. Jest to mętność, żelazo i mangan - tłumaczy Justyna Jaworska z Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Kielcach.
Ujęcie zanieczyszczone gliną nie należy do gminy, ale do prywatnej spółki. Oficjalnej przyczyny problemu z wodą nie ma. Są jedynie tezy i przypuszczenia. - Są postawione tezy, że oberwała się glina w grocie wodnej, czyli w zbiorniku, w którym się znajduje woda - mówi Zbigniew Piątek, wójt gminy Piekoszów.
"Najbardziej się boję o dzieci"
Jam mówi Ewa Ślusarczyk ze spółki Nordkalk - przypuszczalnie oderwał się kawałek gliny, który następnie zaczął rozpuszczać się w wodzie. Dlatego - wyjaśnia - do wody dostały się wszystkie pierwiastki, które w takiej glinie są. To, jak mówi, żelazo i mangan.
Mętność jest mniejsza niż przed tygodniem, ale woda ciągle nie nadaje się do spożycia, kąpieli, ani nawet do użytku w celach gospodarczych. Przy tak wielkich upałach, jakie były i ciągle są, to dla mieszkańców ogromny problem.
- Ja jakoś sobie radzę, bo jestem starsza. Najbardziej się boję o dzieci. Jest gorąco i one ciągle do wody. Odkręcają gdzieś tą wodę na podwórku, w domu. No nie jestem w stanie, powiem szczerze, tego upilnować - twierdzi pani Dorota Górska.
Gmina zapewnia mieszkańcom dostęp do czystej wody. Na jeden dom przypadają trzy 5-litrowe butelki. Dodatkowo jeździ beczkowóz, z którego każdy mieszkaniec może nabrać tyle wody, ile potrzebuje.
Zanieczyszczona, a nie skażona
- Uruchomiliśmy oczywiście doraźnie pralnie. Oczywiście te pralki są podłączone w innej miejscowości do ujęcia wody, gdzie jest dobra jakość - tłumaczy wójt gminy Piekoszów.
Spółka odpowiedzialna za dostarczanie wody pracuje nad rozwiązaniem problemu. - Cały czas prowadzimy płukanie studni i pompowanie wody. Szukamy rozwiązania technologicznego, żeby jak najszybciej przepiąć (miejscowość - przyp. red.) do innego ujęcia - mówi Ewa Ślusarczyk ze spółki Nordkalk.
Przedstawiciele gminy i spółki podkreślają, że woda jest zanieczyszczona, a nie skażona.
Autor: Julia Fligiel / Źródło: Fakty w Południe TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24