W ubiegłym tygodniu w Redzikowie koło Słupska otwarto bazę amerykańskiej tarczy antyrakietowej. Taką samą - tyle że od lat - ma już Rumunia. W Rumunii powstaje także największa NATO-wska baza w Europie. Dla Sojuszu ten kraj jest istotny między innymi ze względu na jego położenie. Rumunia graniczy z Ukrainą, ale i Mołdawią, której również zagraża rosyjski imperializm. Władze w Bukareszcie znane były z prozachodniego nastawienia, ale ostatnio popularność zdobywają tam siły prorosyjskie. W ten weekend zaczynają się w tym kraju wybory.
Czy kolejny kraj naszego regionu odwróci się od Ukrainy i obierze prokremlowski kurs? To okaże się po maratonie wyborczym, który rozpoczyna się w Rumunii. Przez trzy kolejne weekendy Rumuni będą wybierać parlament i prezydenta.
Na Zachodzie być może nie wzbudziłoby to większego zainteresowania, gdyby nie George Simion. Podobnie jak Węgier Viktor Orban czy Słowak Robert Fico ubiera się w szaty pacyfisty, przeciwnika wojny w Ukrainie, kiedy w rzeczywistości jest politykiem prokremlowskim. Obiecuje koniec pomocy wojskowej dla Kijowa. Ma nawet zakaz wjazdu do Ukrainy.
- Jako prezydent nie wmieszam Rumunii w żadną wojnę. Nie jesteśmy na to gotowi. Nie potrzebujemy tego - powiedział w czasie debaty telewizyjnej George Simion, lider Sojuszu na Rzecz Jedności Rumunów, kandydat na prezydenta.
CZYTAJ TAKŻE: Strategia w regionie się nie sprawdziła. To może broń nuklearna? W sondażach prezydenckich Simon zajmuje drugie miejsce, co oznacza, że najprawdopodobniej wejdzie do drugiej tury wyborów. Drugą siłą w parlamencie będzie też najpewniej jego skrajnie prawicowy Sojusz na Rzecz Jedności Rumunów.
Pierwsze miejsce sondaże dają socjaldemokratom z partii PSD. Ich lider, obecny premier Marcel Ciolacu, jest liderem wyścigu prezydenckiego - i gwarantem prozachodniego kursu kraju.
- Rumunia jest generalnie krajem proamerykańskim, prounijnym, chyba że skuszą ją powiązania z Rosją. Związki z Rosją były w czasie kampanii jednym z tematów tylko w odniesieniu do niektórych kandydatów. Chodziło bardziej o sprawy personalne. Szersze aspekty bezpieczeństwa nie były właściwie tematem debaty publicznej - komentuje Radu Magdin, analityk polityczny ze Smartlink Communications.
Skąd poparcie dla prorosyjskiej skrajnej prawicy?
Rumunia to ważny członek Unii Europejskiej i NATO. Graniczy między innymi z Ukrainą i kolejnym krajem zagrożonym rosyjskim imperializmem - Mołdawią. Między innymi położenie geograficzne Rumunii sprawiło, że do 2030 roku powstanie w niej największa baza Sojuszu Północnoatlantyckiego w Europie. Kolejny powód to, jak dotąd, stały prozachodni kurs głównych sił sceny politycznej.
- Oddanie części terytorium przez Ukrainę nie jest rozwiązaniem, ponieważ Putin zachowuje się jak imperator. Wiemy, gdzie jest centrum jego imperium, ale nie znamy jego granic. Jeśli Ukraina odda terytoria, Putin nie zatrzyma się - ostrzega Elena Lasconi, kandydatka centroprawicy na prezydenta Rumunii.
Prorosyjska skrajna prawica zawdzięcza wzrost notowań nie najlepszej sytuacji gospodarczej kraju, między innymi utrzymującej się od długiego czasu pięcioprocentowej inflacji. George Simion jako wzór wskazuje Prawo i Sprawiedliwość, z którym jego partia zasiada w jednej grupie w Parlamencie Europejskim. Na korzyść skrajnej prawicy gra też rozczarowanie wyborców tradycyjnymi partiami.
Wyborczy maraton - czas start!
- Oczywiście, że zagłosuję. Problem jest taki, że nie wiem, na kogo. Wybiorę kogoś z prawej strony, nie wiem jeszcze kogo, ale kogoś z prawicy - mówi jedna z mieszkanek Bukaresztu.
- Nie idę na wybory, nie ma na kogo głosować. Nie chodzę na wybory od 1992 roku - deklaruje kolejny mieszkaniec Bukaresztu.
- Żaden kandydat nie reprezentuje młodych. Nie ma nikogo, kto promowałby nowe wartości, odmienne od starych. Młodzi mają bardzo ograniczony wybór - ocenia młoda mieszkanka stolicy.
Po dwóch kadencjach u władzy o reelekcję nie może ubiegać się już prezydent Klaus Iohannis. Wyborczy maraton rozpoczyna się 24 listopada pierwszą turą wyborów prezydenckich, tydzień później odbędą się wybory parlamentarne, za dwa tygodnie druga tura wyścigu o fotel prezydenta.
Źródło: Fakty o Świecie TVN24 BiS