Kolejna odsłona tragicznego konfliktu na Bliskim Wschodzie. W izraelskim nalocie na budynek w północnej Gazie zginęło ponad 90 osób. Izrael twierdzi, że w tym miejscu nie powinno było być cywilów. Kneset przyjął ustawę delegalizującą działalność UNRWA na terytorium Izraela i obszarów okupowanych. Trwa także wymiana ognia izraelskiej armii z prowadzącym ostrzał z terenu Libanu Hezbollahem. Ta organizacja wybrała właśnie swojego nowego szefa.
Po ataku izraelskich sił na kilkupiętrowy budynek w Bajt Lahija w północnej części strefy Gazy jej mieszkańcy przeczesują gruzy, ale nie szukają ocalałych. Zbierają ciała - jak utrzymują Palestyńczycy - ponad 90 ofiar izraelskiego nalotu, wśród których może być nawet ponad 20 dzieci.
- Ten budynek miał cztery piętra, mieszkały w nim dziesiątki przesiedleńców. Został zbombardowany bez wcześniejszego ostrzeżenia - mówi Ismail Ouaida, świadek izraelskiego ataku.
Izraelskie wojsko utrzymuje, że przeprowadziło atak na "podejrzanego terrorystę" i bada, dlaczego w tym czasie w okolicy przebywało tak wielu cywilów. Obszar ten miał zostać wcześniej ewakuowany i był aktywną strefą walk. A podczas zeszłotygodniowej odprawy jeden z izraelskich generałów wprost przyznał, że w Bajt Lahija - według jego wiedzy - nie ma już żadnej populacji. Zdjęcia jednak sugerują inaczej.
- To przerażający atak z przerażającymi skutkami. Nie mogę potwierdzić całkowitej liczby ofiar śmiertelnych, ale według doniesień zginęło wiele dzieci - przekazuje Matthew Miller, rzecznik Departamentu Stanu USA.
"Wezwijcie karetki, dajcie nam karetki"
Ratownicy nie mogą dotrzeć do tej części północnej Gazy, bo od prawie miesiąca oblegana jest przez izraelskie wojsko, usiłujące zapobiec przegrupowaniu się na tych terenach terrorystów z Hamasu.
- Wezwijcie karetki, dajcie nam karetki - mówił w materiale CNN jeden z chłopców mieszkających w północnej Gazie.
Do - trzeciego już w ciągu tygodnia - nalotu na Bajt Lahija doszło dzień po tym, jak izraelski parlament przyjął ustawę zakazującą działania w kraju i na terenach przez niego kontrolowanych ONZ-owskiej agencji ds. uchodźców palestyńskich - UNRWA.
- To agenda, którą całkowicie przejęła organizacja terrorystyczna - Hamas. Uzyskał kontrolę nad obiektami ONZ: szkołami, szpitalami i klinikami, by używać ich jako baz wojskowych, ukrywając amunicję, rakiety i przeprowadzać z nich działania terrorystyczne - mówi Sharren Haskel, współautorka ustawy.
Izraelczycy powołują się również na śledztwo prowadzone przez ONZ, które wykazało, że dziewięciu pracowników UNRWA mogło być zaangażowanych w ataki na Izrael 7 października. Mężczyźni zostali zwolnieni, ale agencja zatrudnia tysiące osób, a od jej pomocy zależna jest praktycznie cała, licząca dziś ponad dwa miliony ludzi, populacja Strefy Gazy. I nie tylko.
Decyzja Izraela wywołała głośny sprzeciw na całym świecie
- Organizacja służy pomocą blisko sześciu milionom palestyńskich uchodźców na Bliskim Wschodzie, głównie w Strefie Gazy i na Zachodnim Brzegu, zapewniając im pomoc począwszy od opieki zdrowotnej i schronienia po żywność i edukację - wskazuje Matthew Chance, korespondent CNN.
Decyzja Izraela wywołała głośny sprzeciw nie tylko samej organizacji, ale też innych agencji pomocowych działających pod agendą ONZ.
- Jeśli UNRWA nie będzie w stanie działać, prawdopodobnie doświadczymy upadku systemu humanitarnego w Gazie. Ta nagła decyzja oznacza, że znaleziono nowy sposób na zabijanie dzieci - mówi James Elder, rzecznik UNICEF-u.
Społeczność międzynarodowa otwarcie wezwała Izrael do wycofania się z tych przepisów, a Amerykanie ostrzegli Benjamina Netanjahu o możliwych konsekwencjach działań jego rządu.
- Wyraziliśmy jasno nasz sprzeciw wobec tej ustawy. Jak powiedział sekretarz Blinken, mogą istnieć konsekwencje na mocy prawa i polityki Stanów Zjednoczonych w związku z wdrożeniem takich przepisów - komentuje Matthew Miller.
Trwa wymiana ognia Hezbollahu z Izraelem
Izrael - oprócz Strefy Gazy - nieprzerwanie prowadzi też ofensywę na drugim froncie. Tylko 28 października w izraelskich atakach na wschód Libanu, według władz w Bejrucie, zginęło co najmniej 60 osób. Wyraźnie osłabiony Hezbollah cały czas oddaje jednak ciosy Izraelowi, a 29 października grupa na swojego nowego przywódcę mianowała Naima Kassema, który przez ponad 30 lat był wicesekretarzem i rzecznikiem organizacji.
- Chciałbym wszystkich uspokoić: wciąż mamy duże możliwości i arsenał, wbrew temu, co twierdzi wróg - oświadczył 8 października Naim Kassem.
Minister obrony Izraela, którego wojska w ostatnich tygodniach wyeliminowały praktycznie całe dowództwo Hezbollahu, wybór nowego lidera grupy skomentował jednym zdaniem - to tymczasowa nominacja, która nie potrwa długo.
Źródło: Fakty o Świecie TVN24 BiS
Źródło zdjęcia głównego: Reuters