Kryzys spowodował Izrael, który zażądał przyspieszonego uwolnienia przez Hamas pozostałych zakładników. Gdy zostało to odrzucone - Tel Awiw zablokował dostawy pomocy humanitarnej. Premier Netanjahu ma cały czas wsparcie z Waszyngtonu, który właśnie zdecydował o dostarczeniu kolejnej partii uzbrojenia.
Nie tak to miało wyglądać. Rozejm między Izraelem i Hamasem zawisł na włosku, a obie strony znowu oskarżają się nawzajem. W niedzielę izraelskie władze zablokowały wszystkie dostawy towarów do Strefy Gazy, włącznie z tymi pierwszej potrzeby, jak żywność oraz leki.
- Ta pomoc, która dostaje się w ręce Hamasu, to nie jest pomoc humanitarna. To jedynie narzędzie, środek do tego, by kontynuować wojnę przeciwko Izraelowi. To obecnie główne źródło dochodu dla Hamasu w Gazie - wskazuje Gideon Saar, minister spraw zagranicznych Izraela.
W ubiegły weekend powinien się rozpocząć drugi etap podpisanego 15 stycznia, z woli nowej amerykańskiej administracji, procesu pokojowego. Zgodnie z ustaleniami izraelskie siły miały zacząć wycofywanie się ze Strefy Gazy, w zamian za co Hamas obiecał uwolnić wszystkich pozostałych zakładników.
Izrael domaga się uwolnienia wszystkich zakładników
W piątek, podczas rozmów w Kairze, izraelska strona zażądała przedłużenia pierwszego etapu rozejmu o sześć tygodni, domagając się uwolnienia zakładników już teraz. Hamas tę propozycję odrzucił. Tym samym powodzenie całego skomplikowanego procesu pokojowego stanęło pod znakiem zapytania.
- Nie mamy żadnych uzgodnień, jeśli chodzi o drugi etap tego porozumienia. Domagamy się całkowitej demilitaryzacji Gazy. Hamas i Islamski Dżihad mają ją opuścić. Chcemy naszych zakładników z powrotem. Jeśli oni się zgodzą, to będziemy mogli rozpocząć drugi etap porozumienia w zasadzie od razu - mówi Gideon Saar.
Hamas broni się przed tymi zarzutami, wskazując, że w trakcie pierwszej fazy porozumienia wypuścił na wolność więcej zakładników, niż zakładano. Decyzję Tel Awiwu o wstrzymaniu dostaw z pomocą humanitarną krytykują już nie tylko działacze na rzecz praw człowieka.
- Decyzja Izraela może mieć konsekwencje humanitarne i dlatego wzywamy do kontynuowania negocjacji dotyczących drugiego etapu zawieszenia broni. Apelujemy też do mediatorów o podjęcie szybkich działań w tej sprawie - przekazuje Anouar El Anouni, rzecznik Komisji Europejskiej ds. polityki zagranicznej i bezpieczeństwa.
Sytuacja humanitarna w Strefie Gazy wciąż jest katastrofalna
Mimo trwającego ponad miesiąc rozejmu sytuacja w Strefie Gazy wciąż jest katastrofalna. Jak wynika z danych Brytyjskiego Czerwonego Krzyża - ponad 96 procent mieszkańców Gazy cierpi z powodu niedożywienia. Brakuje prądu oraz wody, co stwarza ryzyko masowych epidemii. W tej sytuacji nawet ta pomoc, która jeszcze niedawno płynęła do Gazy, jest jedynie kroplą w morzu potrzeb.
- Wszystkie składniki naszej kuchni są dostarczane z zewnątrz. Jedzenie oraz napoje. Mamy nadzieję, że przejścia pozostaną otwarte, bo tylko w ten sposób będziemy mieli możliwość przygotowywania posiłków dla potrzebujących - mówi Alaa Sharab, wolontariusz.
Izrael na razie pozostaje głuchy na apele. Twierdzi też, że swoją decyzję konsultował z władzami w Waszyngtonie. W sobotę amerykański sekretarz stanu Marco Rubio podpisał deklarację przyspieszającą dostarczenie Izraelowi sprzętu wojskowego o wartości czterech miliardów dolarów. Decyzja ma związek z "kruchością wynegocjowanego porozumienia z Hamasem":
- Decyzja o cofnięciu częściowego embarga na broń nałożonego przez administrację Bidena, które bezprawnie pozbawiło Izrael pewnej liczby broni i amunicji, jest kolejnym sygnałem, że nie ma większego sojusznika Izraela w Białym Domu niż prezydent Trump - mówi sekretarz stanu USA.
- W najbliższych dniach do Izraela ma przyjechać doradca Białego Domu ds. Bliskiego Wschodu Steve Witkoff. Człowiek, który miał wymusić na Netanjahu zawarcie porozumienia z 15 stycznia, teraz ma być tym, który uratuje rozpadający się na oczach całego świata, kruchy rozejm.
Źródło: Fakty o Świecie TVN24 BiS
Źródło zdjęcia głównego: Reuters