Wojskom ukraińskim udało się wyzwolić tereny zajęte przez Rosjan nie w lutym ubiegłego roku, a jeszcze w roku 2014. Coraz więcej wiemy też o tym, co działo się w Ukrainie w czasie buntu Grupy Wagnera. Okazuje się, że Waszyngton namawiał Kijów do powściągliwości w działaniu.
Bezprecedensowy chaos wywołany zajściami wokół Moskwy nie wpływa na sytuację w ukraińskich okopach. Od dwóch tygodni trwają zacięte walki wokół Bachmutu. To początek działań kontrofensywnych, które wzmogły się wraz z odwrotem z frontu najemników Grupy Wagnera. Część Rosjan, po chaotycznym starciu, poddaje się Ukraińcom. Obrońcy liczą, że po informacjach o nieudanym puczu morale Rosjan spadnie na tyle, że kolejne oddziały złożą broń.
W poniedziałek na jednym z odcinków frontu blisko było do ogłoszenia przełomu w kontrofensywie. Jednak na południowym odcinku, w rejonie Marinki, pojawiły się wierne Kremlowi oddziały czeczeńskie. Bachmut i Marinka to wschodnie kierunki, na jakich Ukraińcy upatrują szans na kontratak. Z kolei na zachodzie miejscem zaciętych starć jest Most Antonowski koło Chersonia.
Dylematy prezydenta
Na razie za wcześnie jest na wieszczenie rozpadu Rosji. Przy tym Ukraina odnosi pojedyncze sukcesy. W poniedziałek ogłoszono odbicie Równopola - kolejnej wioski na południu. Ostatnie wydarzenia związane z nieudanym puczem nie przełożyły się na razie na diametralną zmianę sytuacji na froncie.
Wizytujący front prezydent Zełenski ma nadzieję na dalsze postępy. Wobec skali rosyjskiej niegodziwości ukraiński przywódca stoi przed wieloma trudnymi wyborami. Z pewnością jego sztab zastanawia się, czy uderzyć teraz, czy wstrzymać się do czasu dalszego rozpadu kremlowskiej administracji. Musi mieć pewność, że jego działania nie będą sprzyjały temu, co teraz może dziać się na Kremlu.
Źródło: Fakty o Świecie TVN24 BiS