Prokuratura reaguje po materiale ujawnionym w "Uwadze!" TVN o molestowaniu dzieci w jednym z przedszkoli w podłódzkiej miejscowości. Będzie nadzór nad śledztwem, a działalność przedszkola może zostać zawieszona.
W prywatnym punkcie przedszkolnym w podłódzkiej miejscowości dzieci nadal przyjmowane są pod opiekę. Być może już niedługo.
"Zastępca Prokuratora Generalnego Krzysztof Sierak polecił Prokuraturze Regionalnej w Łodzi objęcie nadzorem sprawy dotyczącej molestowania w przedszkolu w podłódzkiej miejscowości i niezwłoczne przeanalizowanie jej akt. Polecenie dotyczy również natychmiastowego zainicjowania działań o charakterze administracyjnoprawnym i procesowym zmierzających do zawieszenia działalności przedszkola" – zakomunikowała Ewa Bialik, rzecznik prasowy Prokuratury Krajowej.
To, co miało się dziać w placówce, ujawnił pod koniec stycznia 2021 roku program "Uwaga!" TVN. Rodzice sześcioletniego chłopca przytoczyli to, co mieli usłyszeć od swojego dziecka.
- Nastoletni syn pani dyrektor rozbierał go. Było to w jego pokoju, ale również w pokoju, w sypialni rodziców – opowiada mama sześciolatka. Ze względu na szokujące treści nie cytujemy tego, do czego szesnastolatek miał zmuszać potem dziecko.
O tym, że krzywda miała dziać się też innemu podopiecznemu przedszkola, tym razem pięcioletniemu, jego matka pierwszy raz miała usłyszeć podczas przesłuchania, na które jej syn został wezwany. Jak przyznaje, "dziecko przebywało u tego chłopca w pokoju". Chodzi o pokój, który znajduje się w jego domu, z którym punkt przedszkolny jest połączony.
- Niejednokrotnie dziecko wydawane mi było nie tylko przez panią dyrektor, ale też osoby inne, w tym tego małoletniego i ojczyma tego małoletniego – mówi mama pięciolatka.
To, że szesnastolatek miał kontakt z dziećmi, potwierdza jego obrońca.
- Mieszkał tam, pomagał, uczestniczył, zajmował się, pomagał zajmować się dziećmi. Z relacji, które znam, i z dokumentów, które wynikają z akt sprawy, dzieci go bardzo lubiły; on był bardzo pomocny – zapewnia Piotr Kona, pełnomocnik szesnastolatka.
"Mój syn jest niewinny"
Postępowanie o czyny karalne, polegające na doprowadzeniu podstępem małoletniego do obcowania płciowego oraz prezentowaniu mu treści pornograficznych, przeciwko szesnastoletniemu synowi dyrektorki i właścicielki przedszkola, ze względu na jego wiek toczy się w sądzie rodzinnym.
Nastolatek już po pierwszych przesłuchaniach w tej sprawie decyzją sądu trafił do schroniska dla nieletnich. Jednak po pół roku z niego wyszedł.
- 11 grudnia sąd podjął decyzję o przedłużeniu pobytu nieletniego w schronisku. Faktycznie, trzy dni później - 14 grudnia - sąd zwolnił nieletniego ze schroniska i zastosował wobec niego inny środek tymczasowy, to jest nadzór kuratora – mówi Jacek Klęk z Sądu Okręgowego w Sieradzu.
Dodatkowo sąd zobowiązał matkę chłopca do zmiany wraz z synem miejsca zamieszkania na czas postępowania. Taka decyzja budzi wątpliwości prokuratury.
- Prokurator uczestniczący w rozprawie przed sądem rodzinnym i nieletnich, zażądał uzasadnienia tego postanowienia, bowiem się z nim nie zgadzał. Po otrzymaniu tego uzasadnienia pisemnego z sądu, złożył zażalenie do Sądu Okręgowego w Sieradzu, żądając umieszczenia i pozostawienia jednak nieletniego w schronisku – tłumaczy Jolanta Szkilnik z Prokuratury Okręgowej w Sieradzu.
- To jest nieprawda. Mój syn jest niewinny. Nigdy nikomu nie zrobił żadnej krzywdy, a na pewno dzieciom. Natomiast na tę chwilę sprawa toczy się w sądzie – zapewnia dyrektorka punktu przedszkolnego.
Wierzchołek góry lodowej?
Kolejna rozprawa nastolatka ma odbyć się w marcu. Ponadto zastępca prokuratora generalnego polecił Prokuraturze Okręgowej w Sieradzu przejąć do dalszego postępowania również wątek przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez dyrektora i opiekunów przedszkola, który został wcześniej umorzony. Pomimo tego, że działalność przedszkola, po pierwszej kontroli przeprowadzonej w lipcu, negatywnie oceniło kuratorium.
- Stwierdzono nieprawidłowości w prowadzeniu dokumentacji. To były nieprawidłowości polegające na niezapewnieniu bezpieczeństwa dzieciom. Sprawa pani dyrektor została skierowana do komisji dyscyplinarnej nauczycieli – opowiada Anna Skopińska z Kuratorium Oświaty w Łodzi.
Matka pięcioletniego chłopca twierdzi, że szesnastolatek nie był jedynym z rodziny, który wykorzystywał seksualnie jej dziecko. Obwinia też o to dorosłego mężczyznę. W tym wątku nikt nie usłyszał zarzutów, postępowanie toczy się w sprawie.
- Cały czas gromadzimy dowody, które wskazują, że ta sprawa może być początkiem i wierzchołkiem góry lodowej – alarmuje mecenas Jarosław Szkudlarek, pełnomocnik rodziców pokrzywdzonych dzieci.
Autor: Katarzyna Czupryńska-Chabros / Źródło: Fakty po południu
Źródło zdjęcia głównego: tvn24