Dwanaście tysięcy więcej zmarłych w tym roku, w porównaniu do roku poprzedniego. To dane zaledwie z sześciu początkowych tygodni 2021 roku i jasny obraz sytuacji w Polsce. Czy winna jest temu tylko pandemia COVID-19?
Początek tego roku wyraźnie pokazuje, że w starciu z pandemią wciąż nawet nie zbliżamy się do momentu, by mówić o jej pokonaniu.
Wystarczy porównać oficjalne dane dotyczące liczby zgonów z pierwszych sześciu tygodni zeszłego roku, gdy w Polsce jeszcze nie było pandemii, z danymi z 2021 roku. Liczby wyraźnie potwierdzają - 12 tysięcy zgonów więcej.
- System ochrony zdrowia załamał się pod wpływem błędnych decyzji podejmowanych przez ministra zdrowia i dzisiaj umierają ludzie z powodu COVID-19, i z powodu innych chorób nieleczonych przez COVID-19 - uważa były minister zdrowia Bartosz Arłukowicz, eurodeputowany Platformy Obywatelskiej.
Innego zdania jest szef resortu zdrowia Adam Niedzielski. - Wszystkie nadwyżkowe zgony są generowane covidem - podkreśla Niedzielski. Zsumowaliśmy dane Ministerstwa Zdrowia - dzień po dniu, do połowy lutego, dotyczące zgonów z powodu COVID-19. To rzeczywiście prawie ta sama liczba, o którą wzrosła ogólna liczba zgonów w pierwszych tygodniach tego roku. Przyczyny? Według ekspertów to nie tylko nowe mutacje wirusa, ale także zmiana naszego podejścia do samej choroby.
- Być może ludzie zgłaszają się za późno, dlatego że my możemy pomóc, ale przecież nie możemy uratować wszystkich, zwłaszcza osób, które są już w stanie agonalnym, tu już jest na pomoc za późno - zwraca uwagę dr hab. Ernest Kuchar z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, ekspert LuxMed.
Część ekspertów mówi o błędzie jakim miało być przejście na teleporady, co zaowocowało również spadkiem o dwie trzecie badań laboratoryjnych. Został też ograniczony dostęp do leczenia osób z chorobami przewlekłymi.
Zdaniem profesora Andrzeja Fala ograniczenie dostępu do ochrony zdrowia wywołane przez pandemię wpłynie na zdrowie pacjentów. - Niewątpliwie odbija się już i będzie się odbijać przez najbliższe lata zwiększoną umieralnością i gorszym stanem zdrowia, gorszą jakością życia tych osób - twierdzi kierownik Klinki Chorób Płuc i Chorób Wewnętrznych Szpitala MSWiA w Warszawie.
Czyli dużo lepiej szybko nie będzie, choć nie raz politycy obozu władzy ogłaszali, że "wirus jest w odwrocie".
Liczba zgonów najwyższa od czasu II wojny światowej
Na koniec minionego roku podsumowywano czas pandemii w Polsce. Pojawiły się informacje, że był to najgorszy rok pod względem liczby zgonów od czasu II wojny światowej.
W 2020 roku zmarło o ponad 82 tysiące osób więcej niż rok wcześniej. Jednak - jak twierdzi minister zdrowia - tę liczbę należy skorygować. - Ta nadwyżka wynosi mniej więcej 67 tysięcy. Jeżeli chodzi o tę wielkość, to ona jeszcze powinna być skorygowana o pewien efekt starzenia się społeczeństwa - przekazał w poniedziałek Adam Niedzielski.
Z danych Eurostatu - przedstawionych w poniedziałek przez posła Michała Szczerbę - wynika, że w zeszłym roku odsetek tak zwanych nadmiarowych zgonów był w Polsce najwyższy w całej Unii Europejskiej.
- Przyczyną jest zaniedbanie i błędy, które popełniono przede wszystkim nie przygotowując Polski do drugiej fali pandemii, a później wstrzymując otwarcie szpitali tymczasowych - uważa poseł Koalicji Obywatelskiej Michał Szczerba.
Odmiennego zdania jest wiceminister infrastruktury. - Pierwszą falę przeszliśmy wręcz fenomenalnie, znacznie lepiej niż większość państw Europy Zachodniej. Kolejne fale przechodzimy już mniej więcej na podobnym poziomie. Walka trwa - mówi Marcin Horała.
Opozycja przypomina, że w zeszłym tygodniu w liczbie zgonów związanych z koronawirusem byliśmy na piątym miejscu w świecie - za Brazylią, Stanami Zjednoczonymi, Rosją i Meksykiem.
Autor: Paweł Płuska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24