Nie jest tajemnicą, że prezes Kaczyński długo pracuje i nie wstaje bladym świtem. Przestało być właśnie tajemnicą, jak partyjni koledzy sprawdzają, czy jedzie, czy będzie w Sejmie, czy pojawi się na głosowaniach. Wydało się przez przypadek - w roli głównej wicemarszałek Sejmu.
Ryszard Terlecki otworzył posiedzenie o godzinie 10 rano. Na sali plenarnej nie było zbyt wielu posłów, ale to wina ograniczeń sanitarnych. Większość uczestniczyła w posiedzeniu zdalnie z wykorzystaniem środków komunikacji elektronicznej, umożliwiających porozumiewanie się na odległość.
Korzystając z wolnej chwili wicemarszałek Terlecki - na co zwróciła uwagę Wirtualna Polska - postanowił wykonać telefon do Jarosława Kaczyńskiego.
- Słyszę, że pan prezes jedzie. Sprawdzamy kworum, także na spokojnie - poinformował prezesa PiS marszałek Senatu.
Wiemy więc, że do prezesa wicemarszałek mówi na "pan", chociaż nie zawsze. Wiemy również, że prezes nie musi się spieszyć. "Podobno jest źle" - poinformował prezesa PiS Ryszard Terlecki. Nie wiadomo, czy ten dialog dotyczył kworum, czy podawanej właśnie po godz. 10 statystyki epidemicznej Ministerstwa Zdrowia.
Podstępna technologia
Na sali plenarnej Sejmu mikrofony są bardzo czułe i wiele potrafią wychwycić. Jak na przykład zdanie z 2019 roku o tym, że "trzeba anulować (głosowanie - przyp. red.), bo my (obóz Zjednoczonej Prawicy - przyp. red.) przegramy".
Głosowanie anulować można, nieco trudniej anulować wypowiedź. Nie jest więc dziwne, że podczas wieczornych głosowań, gdy prezes już przybył na salę plenarną, marszałek wyłączył mikrofon.
Autor: Maciej Mazur / Źródło: Fakty TVN