Świat zbyt łatwo zapomina, że w Syrii wciąż trwa wojna i popełniane są tam zbrodnie wojenne. Celami nalotów samolotów rządowych są nierzadko szpitale. W tych, które jeszcze funkcjonują, trwa dramatyczna walka o zdrowie i życie pacjentów.
Oglądaj "Fakty o Świecie" od poniedziałku do piątku o 18:30 i 20:20 w TVN24 BiS.
Tess ma zaledwie dwadzieścia dni, a musi znosić niewyobrażalny ból. Jest skrajnie niedożywiona i desperacko pragnie jedzenia. Jej żołądek jest jednak tak mały, że z trudem przyjmuje nawet najmniejsze porcje.
Matka dziewczynki uciekła przed wojną. Urodziła córkę w warunkach zagrażających ich życiu. Jeden z nielicznych szpitali w wyniszczonej wojną prowincji Idlib to dla takich niemowląt jak Tess jedyna szansa na przeżycie.
Codzienne pod opiekę lekarzy trafiają tam dzieci skrajnie niedożywione i wcześniaki oraz ich doświadczone wojną matki. - Cierpimy tu niemal codziennie. Martwimy się o życie naszych dzieci - mówi jedna z matek.
Większość szpitali prowincji Idlib została zniszczona lub zamknięta. Nieliczne, które zostały, są przepełnione. Brakuje w nich leków i sprzętu. Lekarze pracują ponad siły, by pomóc wszystkim małym pacjentom.
"Nie chcą o nas słyszeć. Chcą nas zabić po cichu"
Jednym z lekarzy pracujących w Idlib jest Ikram Habboush - matka dwójki dzieci. Jest w trzeciej ciąży i, jak sama mówi, jest wściekła. Głównie na światowych przywódców i ich bezradność wobec dramatu Syryjczyków. - Gdzie jest ludzkość? Jak możecie spokojnie spać? Jak możecie normalnie jeść i pić? Czy nie widzicie, jak miliony ludzi cierpią? Przecież możecie to powstrzymać! - mówi z płaczem.
Bombardowania w Idlibie nie ustają. Gdy reporterka Sky News Alex Crawford próbowała porozmawiać z ratownikiem, miejscowi usłyszeli znajomy dźwięk samolotu. Musieli wyjrzeć na zewnątrz, by go zobaczyć.
- Samolot poleciał, ale widać, z jaką trwogą łączy się każdy przelot drona czy odrzutowca. Ci ludzie myślą, że będą następni - stwierdziła Alex Crawford.
- To bardzo intensywne, barbarzyńskie naloty. Nie możemy tu zostać. Oni nie odróżniają cywilów od wojskowych - tak bombardowania opisuje jeden z mieszkańców prowincji Idlib.
Celem nalotów są także szpitale. I to pomimo faktu, że obie strony konfliktu znają ich dokładne położenie. - Chcą naszej śmierci. Nie chcą o nas słyszeć. Chcą nas zabić po cichu - twierdzi jeden z ratowników.
Od początku roku w północno-zachodniej Syrii zginęło blisko 300 cywilów. Od grudnia niespełna milion osób musiało opuścić swoje domy.
Źródło: Fakty o Świecie TVN24 BiS