Na nagraniach zwykłych mieszkańców widać rzeczywistość Mariupola ogarniętego wojną. Filmy nagrywała także Alena, nastolatka.
Alena, która uciekła z Ukrainy, mieszkała w Mariupolu. W mieście, na placu przed Teatrem Dramatycznym, spędzała wolny czas ze swoimi przyjaciółmi. To właśnie tam Rosjanie zrzucili bomby. - Bombardują nas bardzo mocno. Dlatego siedzieliśmy w korytarzu. To wszystko mnie nerwowo wykończy - przekazała na nagraniu Alena Zagreba.
Dziewczyna nagrywała filmiki, na których pokazywała, jak oczami nastolatki wygląda rosyjska agresja w Ukrainie. Teraz jest już bezpieczna. Z rodziną wyjechała do Luksemburga. Dom zostawili całkowicie zniszczony. - Fala uderzeniowa zniszczyła wszystko. Byliśmy wtedy w mieszkaniu. Z mamą byłyśmy pod kocem i to nas ocaliło. Rozbiły się wszystkie okna i fragmenty spadły na nas. Na szczęście tata wyszedł akurat na zewnątrz, gdy rama okna spadła na jego łóżko - opowiedziała dziewczyna.
"Wszystko przepadło"
- Czuję ogromną frustracje. Wiesz, że nie możesz nic zrobić. To trudne uczucie, kiedy zdajesz sobie sprawę, że nie ma twojego domu, nie ma miasta, które tak kochasz - opowiada Roman z Mariupola, który z miasta wyjechał drugiego dnia wojny. Po kilku dniach, na opublikowanym w internecie nagraniu, Roman rozpoznał swój blok. - Jeden z tych bloków był mój. To był szok. To było wspaniałe miejsce. Mam tyle wspomnień z nim związanych. A teraz wszystko przepadło. To bardzo bolesne - powiedział Roman Skliarow, mieszkaniec Mariupola.
Gdzieś w mieście wciąż została jego babcia. Ostatni raz rozmawiali 1 marca. - 7 albo 10 marca zadzwonił do nas jakiś wolontariusz i powiedział, że babcia żyje, że wciąż tam jest, a nawet więcej, że pomaga sąsiadom - opowiedział Roman.
Autor: Arleta Zalewska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24