Im bliżej wyborów, tym mocniej PiS uderza w antyniemieckie tony. Ta strategia wyborcza nie przeszkadza w porozumieniu z Berlinem w sprawie rozlokowania w Polsce niemieckich Patriotów do końca roku.
PiS nie ustaje w budowaniu antyniemieckich nastrojów. Wszystko po to, żeby nie było wątpliwości, kto "ingeruje w proces wyborczy w Polsce". - My nie chcemy ingerencji obcych krajów, obcych mocarstw, w sprawy nasze, wewnętrzne Polski. Nie chcemy, żeby Niemcy interweniowali - mówił na konferencji prasowej w Sejmie Robert Gontarz, poseł PiS.
Ta interwencja - jak twierdzi PiS - to wypowiedź Manfreda Webera, szefa Europejskiej Partii Ludowej, do której należy Platforma Obywatelska. Manfred Weber powiedział, że politycy PiS "atakują państwo prawa i wolne media", a także określił ich jako przeciwników. Zdaniem Roberta Gontarza szef EPL uznał członków PiS za wrogów.
Idąc tym tropem - jak przekonuje opozycja - w wybory w Polsce ingerowała premier Włoch, która na początku lipca w Warszawie oficjalnie poparła Prawo i Sprawiedliwość. Z kolei prezes PiS mógł ingerować w wybory w Hiszpanii, gdy oficjalnie poparł partię VOX. - Hipokryzja chociażby samego premiera Morawieckiego, który latał do Madrytu i promował skrajnych prawicowych polityków - mówi Agnieszka Pomaska, posłanka PO.
Zmienna retoryka
Niemcy i Donald Tusk dominują w kampanii PiS-u. - Ten człowiek powinien w końcu pójść sobie. Niech idzie do swoich Niemiec i niech tam szkodzi - mówił Jarosław Kaczyński o Donaldzie Tusku.
- Demokratyczne Niemcy to jest nasz partner w Unii Europejskiej, w NATO, który nam pomaga, kiedy coś złego się dzieje na wschodzie. Nie szukajmy tam wrogów, bo walka na dwa fronty, to jest samobójstwo dla Polski - ostrzega poseł PO Sławomir Nitras. PiS to doskonale rozumie. Dlatego porozumiał się z rządem Niemiec w sprawie pozostawienia w Polsce trzech baterii Patriot, które są na wyposażeniu niemieckiej armii.
Dla PiS-u umowa między polskim a niemieckim rządem to jednak wizerunkowy kłopot. - Nie znam jakby tych szczegółów tych umów pomiędzy ministrem obrony narodowej a władzami niemieckimi - mówi Jacek Sasin, minister aktywów państwowych. Zgodnie z tą umową w Polsce stacjonuje trzystu niemieckich żołnierzy. - Ja bym sobie nie życzył niemieckich wojsk na polskim terytorium, bo to musi przynajmniej 7 pokoleń minąć, zanim to będzie dopuszczalne - mówił w 2014 roku Jarosław Kaczyński. Absurdem - jak twierdzi opozycja - jest zapowiedź sejmowej uchwały potępiającej zewnętrzną, a dokładnie niemiecką ingerencję w proces wyborczy w Polsce.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN