Są tragedie, którym nie można zapobiec, ale wiele wskazuje na to, że akurat tej można było. 12-letnia Kinga mówiła, że jest jej źle w domu rodzinnym. Z jej słów wynikało, że była ofiarą molestowania seksualnego. O sprawie wiedzieli policja, sąd i psycholodzy. To okazało się niewystarczające. Popełniła samobójstwo 29 grudnia. Jej wujek wspomina ją jako dziewczynkę przeuroczą i przekochaną.
Minęło zaledwie kilka dni od śmierci 12-letniej Kingi. Pan Robert, wujek dziewczyny, razem z żoną starali się o to, żeby zostać jej rodziną zastępczą. Dziewczynka przyjeżdżała do nich na wakacje. - Kinga mi powiedziała "wujku, mam jeszcze dla ciebie niespodziankę, sama upiekłam ci ciasto". Smak tego ciasta będę pamiętał do końca życia - opowiada pan Robert, wujek Kingi.
Dziewczynka powiedziała cioci, że miała być ofiarą napaści seksualnej przez jednego z mieszkańców wsi. Mówiła, że także w domu przestało być bezpiecznie. - Ze słów Kingi wynikało, że Kinga była ofiarą molestowania seksualnego - opowiada pani Małgorzata, ciocia Kingi.
Ciocia dziewczynki zgłosiła sprawę na policję, ale sąd kazał dziecku zostać w rodzinnym domu. Postępowanie w sprawie Kingi toczyło się tygodniami, choć sprawę nagłaśniał dziennikarz radia TOK FM Michał Janczura. - Wszyscy o tym wiedzieli, a właściwa pomoc nie przyszła, bo gdyby przyszła, to nie rozmawialibyśmy tutaj dzisiaj, nie mielibyśmy takich tragicznych skutków - tłumaczy.
- Nie bardzo rozumiem, dlaczego w przypadku tylu zagrożeń, tylu sygnałów, właściwie świat dorosłych zawiódł. I urzędnicy, i Rzecznik Praw Dziecka, i w jakiś sposób szkoła i sąd - komentuje Mirosława Kątna, przewodnicząca Komitetu Ochrony Praw Dziecka.
Nieskuteczne instytucje
Sąd ustanowił kuratora dla rodziny. Prokuratura tłumaczy, że postępowania toczyły się od lipca, bo sprawa była bardzo skomplikowana, wymagająca czasu i pracy. Co do molestowania w domu - prokurator nie widział powodów do obaw. - Kinga K. była przesłuchiwana w tej sprawie w charakterze świadka przed Sądem Okręgowym w Tarnowie w obecności prokuratora oraz biegłego psychologa, i kategorycznie zaprzeczyła, by kiedykolwiek byłą molestowana przez konkubenta jej matki, z którym wspólnie zamieszkiwała - informuje Witold Swadźba, zastępca prokuratora rejonowego w Dąbrowie Tarnowskiej.
Prokurator zaprzecza, że Kinga była zostawiona bez pomocy. Była pod opieką psychologów i psychiatrów. Przyznaje, że Kinga skarżyła się na kłótnie w domu. - Powodem tych zdarzeń było to, że rodzice mieli w stosunku do niej pretensje o niewłaściwy ubiór, odmowę wykonywania podstawowych obowiązków - przekazuje Witold Swadźba.
To samo dziecko pan Robert zapamiętał inaczej. - Miała taką pamięć. Ogrywała mnie w każdą grę pamięciową, w jaką tylko nam przyszło grać. Przede wszystkim przeurocza i przekochana - mówi wujek Kingi. - Była fantastycznym dzieckiem, naprawdę - dodaje.
Pan Robert chciałby wiedzieć, kto lub co zawiodło. Prokuratura Krajowa zapowiada zbadanie sprawy. Podobnie Rzecznik Praw Dziecka. Dlaczego dopiero teraz? "Rzecznik apeluje, aby w każdej sprawie, w której istnieje podejrzenie krzywdzenia dziecka, natychmiast zawiadomić Biuro Rzecznika Praw Dziecka" - brzmi komunikat.
Autor: Renata Kijowska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24