Zanim Donald Tusk pojechał do Wrocławia, to rano spotkał się z liderami ugrupowań demokratycznej opozycji, bo cały czas trwają prace nad umową koalicyjną i podziałem stanowisk. Donald Tusk zapewnia, że liderzy będą gotowi do parafowania umowy koalicyjnej jeszcze przed Świętem Niepodległości.
Jeśli jest ktoś, kto ma w głowie pełną polityczną układankę, to jest to Donald Tusk - kandydat demokratycznej opozycji na premiera, od trzech tygodni prowadzący koalicyjne konsultacje na temat kształtu nowego rządu.
Lider Platformy Obywatelskiej w poniedziałek przyjechał do wrocławskiego Jagodna nie tylko, by podziękować wyborcom, ale by - jak sam zapowiadał - zdać relację z dotychczasowych rozmów. - Koalicja jest dopięta w każdym drobnym fragmencie. Będziemy gotowi do parafowania umowy koalicyjnej jeszcze przed Świętem Niepodległości. Myślę, że w piątek liderzy, którzy prowadzili te rozmowy, będą mogli potwierdzić, że koalicja jest faktem - mówił.
To pierwsze publiczne wystąpienie lidera Koalicji Obywatelskiej - poza tym, gdy wspólnie z liderami innych ugrupowań ogłoszono chęć zawarcia koalicji i przedstawiono go jako kandydata na premiera. Donald Tusk nie udziela wywiadów, nie robi konferencji prasowych. Uznał, że pierwsze ustalenia przekaże wyborcom bezpośrednio. - Te rozmowy były dla mnie bardzo komfortowe i były zaskakująco zgodne. Nikt nikogo tam nie oszukiwał, w każdej sekundzie tych rozmów liderów partii demokratycznych, które wygrały wybory, potwierdzały, że wszyscy bardzo serio traktowali to, co mówili w kampanii - zapewniał Tusk.
Czytaj także: Polskę prawdopodobnie czeka koabitacja. Czym jest?
Ostateczne decyzje w sprawie przyszłego rządu podejmują tylko liderzy czterech ugrupowań, tworzących przyszłą koalicję. Umowa koalicyjna jest już gotowa. - W tej liderzy pracują nad tym. Przekazaliśmy projekt umowy, więc wszystkie ustalenia ostateczne podejmują liderzy i czekamy na informację w tej sprawie - informuje Dariusz Wieczorek, poseł Nowej Lewicy.
To liderzy mają osobiście rozstrzygnąć, jak opisana w umowie koalicyjnej będzie sprawa aborcji, bo w tym przypadku zdania koalicjantów się różnią. - Nie ma niczego nadzwyczajnego, że liderzy partii, które wygrały wybory, po prostu się ze sobą spotykają i po prostu rozmawiają - podkreśla Krzysztof Śmiszek, poseł Nowej Lewicy.
Dwie części umowy koalicyjnej
Umowa koalicyjna będzie się składać z dwóch części - merytoryczno programowej, liczącej około 15 stron i politycznej, dotyczącej podziału stanowisk oraz obszarów odpowiedzialności. Wiadomo też, że rząd będzie mocno polityczny. W jego skład mają wejść politycy i polityczki, posłowie i posłanki z dużym doświadczeniem.
- To będzie bardzo twardy rząd, bo rzeczywiście jest tak, że w wielu miejscach będą potrzebne twarde decyzje. My sobie zdajemy sprawę, jak wygląda dzisiaj państwo po ośmiu latach rządów PiS-u - wskazuje Cezary Tomczyk, poseł Koalicji Obywatelskiej. - Dzisiaj potrzeba bardzo szybkich decyzji w różnych obszarach i też trzeba pełnego wsparcia ze strony zaplecza sejmowego - dodaje poseł Wieczorek.
Ministrem kultury ma zostać ważny polityk Koalicji Obywatelskiej, bo jego rolą ma być odpolitycznienie TVP w ciągu 24 godzin. Szybko mają być też podejmowane inne decyzje. - Uchwała dotycząca sędziów Trybunału Konstytucyjnego, bo sędziowie dublerzy nie mogą w tym Trybunale orzekać. To jest też na pewno przywrócenie normalności w Sejmie, w parlamencie. Myślę, że to jest też przestrzeń praworządności szerzej, ustawy o Sądzie Najwyższym, in vitro - wylicza Miłosz Motyka z Polskiego Stronnictwa Ludowego.
W nowym rządzie ma być też duża reprezentacja kobiet. - Kobiety też pokazały, że chciałyby kobiety u władzy - zaznacza Barbara Nowacka, posłanka Koalicji Obywatelskiej.
Źródło: Fakty TVN