Pogodowy armagedon i film mrożący krew w żyłach - na filmie wielki stoczniowy dźwig, pchany przez wiatr prosto do wody. W Gdańsku wiało w piątek tak, że momentami był to huragan - 12 w skali Beauforta. Żuraw, który wpadł do kanału portowego, złamał się podczas wyciągania. W sobotę po południu udało się wydobyć jego część.
Operacja podnoszenia potężnego dźwigu stoczniowego, który podczas nawałnicy runął do kanału portowego, trwała cały dzień. Za to do samej katastrofy doszło w mgnieniu oka. Widać to na filmie zrobionym 28 czerwca po południu podczas szalejącej nad Gdańskiem burzy, przy huraganowym wietrze, o prędkości przekraczającej 120 kilometrów na godzinę.
Na filmie widać dźwig, który z zawrotną jak na to urządzenie prędkością sunie po szynach po nabrzeżu stoczni, dojeżdża do jego końca, przełamuje wszystkie zabezpieczenia i przewraca się prosto do kanału portowego.
- Wiatr w tym czasie dochodził do 12 stopni w skali Beauforta. Sytuacja na szczęście nie spowodowała zagrożenia dla ludzi oraz dla jednostek przepływających w tym czasie i przebywających w tym czasie w rejonie - przekazała Magdalena Kierzkowska, rzeczniczka prasowa Urzędu Morskiego w Gdyni.
Na miejscu natychmiast pojawiły się służby portowe, które rozstawiły na wodzie specjalną zaporę przeciwolejową. Na szczęście nie doszło do wycieku chemikaliów z wnętrza dźwigu.
Problem z wyciągnięciem dźwigu
Przed południem na miejscu pojawiła się Maja - specjalistyczny dźwig pływający. Może on unosić konstrukcje o masie nawet ponad 300 ton. Podnoszony z wody żuraw złamał się podczas operacji, najpierw wyciągnięto jego podstawę.
Do katastrofy doszło w tak zwanym porcie wewnętrznym, na głównym szlaku, którym jednostki turystyczne płyną z centrum Gdańska w morze, w pobliżu tak zwanej obrotnicy, czyli specjalnego urządzenia służącego do manewrów statków pełnomorskich.
- Ruch turystyczny został na chwilę wstrzymany. Statki morskie również będą musiały zaczekać - przekazał Piotr Bura, dyrektor Departamentu Marketingu i Komunikacji Zarządu Morskiego Portu Gdańsk.
Na razie nie znane są przyczyny katastrofy. Nieoficjalnie wiadomo, że dźwig miał zostać przed nawałnicą specjalnie umocowany w podłożu. W sobotę wieczorem akcja wydobycia żurawia wciąż trwała.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: x.com/remizacompl