W sporze o nowego ambasadora przy NATO nie chodzi tylko o kolejne spięcie na linii rząd-prezydent. Rząd chce, a prezydent nie chce się zgodzić, by Jacek Najder zastąpił Tomasza Szatkowskiego. Twierdzi, że rząd złamał procedury. Andrzej Szejna, wiceminister spraw zagranicznych, zapewnia, że prezydent jest informowany o wszystkim.
Prezydent Andrzej Duda broni polskiego ambasadora przy NATO, który został powołany za rządów Zjednoczonej Prawicy, i nie zgadza się na jego odwołanie. - (Tomasz Szatkowski - przyp. red.) nigdy nie powinien zostać ambasadorem i jak najszybciej powinien wrócić do Warszawy - informuje minister spraw wewnętrznych i szef służb Tomasz Siemoniak.
Rząd chce, żeby ambasador Szatkowski wrócił jeszcze przed zaplanowanym na pierwszą połowę lipca szczytem NATO w Waszyngtonie.
CZYTAJ WIĘCEJ: Prezydent przeciwny zmianie ambasadora przy NATO. Siemoniak: dziwię się, bo ma wiedzę od jednej ze służb
- Próba usunięcia go z placówki tuż przed szczytem NATO w istocie tak naprawdę prowadzi do zaburzenia naszych przygotowań do szczytu NATO i można zadać pytanie, czy nie powinna się tym zająć komisja do spraw wpływów rosyjskich - sugeruje prezydent. - Liczymy na otwartość ze strony pana prezydenta. Ważna jest tutaj współpraca. Chciałbym, żebyśmy na szczyt NATO pojechali jak najbardziej zintegrowani - mówi Władysław Kosiniak-Kamysz, wicepremier i minister obrony narodowej.
Jednak to w sprawie ambasadora Tomasza Szatkowskiego może chodzić o wątek rosyjski. Gdy był szefem Fundacji Narodowego Centrum Studiów Strategicznych, w jego otoczeniu byli między innymi Jacek Kotas, nazywany przez media rosyjskim łącznikiem Macierewicza, oraz pułkownik Krzysztof Gaj, znany z antyukraińskich i proputinowskich poglądów.
- Za rządów Macierewicza trafili do Ministerstwa Obrony Narodowej lub w "orbitę", jako osoby doradzające - wskazuje Grzegorz Rzeczkowski, dziennikarz "Newsweeka".
"Nad całością czuwał Macierewicz. Wiemy, czym była komisja weryfikacyjna"
Tomasz Szatkowski został wiceszefem MON-u, zaufanym człowiekiem Antoniego Macierewicza, którego związki z agenturą rosyjską badają teraz polskie służby. - Prezydent Duda powiedział o Macierewiczu: stosuje SB-ckie metody. I o takim człowieku rozmawiamy - przypomina Siemoniak.
Szatkowski, starając się o posadę ambasadora przy NATO, nie uzyskał od razu pozytywnej rekomendacji sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych, i to jeszcze za czasów, gdy większość w Sejmie miało Prawo i Sprawiedliwość. Prezydent i tak zgodził się na jego kandydaturę, mimo że doskonale zdawał sobie sprawę z jego roli w komisji weryfikacyjnej do spraw Wojskowych Służb Informacyjnych.
- Nad całością czuwał Macierewicz. Wiemy, czym była komisja weryfikacyjna. Była to komisja do spraw zniszczenia polskiego kontrwywiadu i ujawnieniu jego zasobów, także Rosji - wskazuje Rzeczkowski.
"Pan prezydent jest informowany o wszystkim. Inaczej nie da się prowadzić polityki zagranicznej"
Prezydent zapowiedział, że to on przedstawi premierowi kandydata na ambasadora, ale musi wiedzieć, że nie ma do tego prawa. Zgodnie z ustawą o służbie zagranicznej z 2021 roku, którą podpisał, powołuje i odwołuje ambasadorów, ale na wniosek szefa dyplomacji, który został zaakceptowany przez premiera.
- Pan prezydent jest informowany o wszystkim. Inaczej nie da się prowadzić polityki zagranicznej, z tym zastrzeżeniem, że polityka zagraniczna to jest kompetencja polskiego rządu - zapewnia Andrzej Szejna, wiceminister spraw zagranicznych.
Rząd ma już nowego kandydata na ambasadora przy NATO. To Jacek Najder, który pełnił tę funkcję w latach 2011-2016. Otrzymał pozytywną rekomendację sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych. Jednak nie da się odwołać ambasadora bez zgody prezydenta, ale można go wezwać do kraju na konsultacje, a w jego miejsce wysłać charge d'affaires, czyli obniżyć rangę ambasady.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Leszek Szymański