Wracamy do historii pani Anny - 94-latki, która przeszła przez piekło Auschwitz. Kiedy zawodziły kolejne instytucje pomogli widzowie "Faktów" - udało się kupić protezę, dzięki której pani Anna mogła znów zacząć chodzić. Teraz udało się spełnić kolejne marzenie byłej więźniarki. Pani Anna wyjeżdża w ukochane Bieszczady, a w jej mieszkaniu zaczyna się remont.
Pani Anna przeżyła Auschwitz. Jest etnografem i muzykologiem. Uchroniła od zapomnienia niejedną historię, niejednego człowieka, niejedną pieśń. Pamięcią zadziwia wszystkich. - Funkcjonuje znakomicie. Nie tylko świetny, wielki twardy dysk, ale i procesor doskonały odgrzebuje, odszukuje wspomnienia z najdrobniejszymi szczegółami błyskawicznie - mówi Rafał Sonik, kierowca rajdowy i członek fundacji "Fabryki Marzeń".
Pani Anna stracił nogę w podczas drugiej wojny światowej. Później trafiła do obozu w Auschwitz. Kilka miesięcy temu, gdy stara proteza odmówiła posłuszeństwa, znów stała się więźniem. Tym razem - własnych czterech ścian, na trzecim piętrze. Na nową protezę zamiast 9 tysięcy złotych NFZ chciał dać tylko trzy. Jej historia poruszyła serca.
- W pomoc Pani Annie zaangażowała się ogromna rzesza ludzi. Wydaje mi się, że to jest naprawdę niezliczona ilość wolnego czasu, który ludzie tutaj spędzają - mówi szwol. Konrad Opałko ze Szwadronu Honorowego 3. Pułku Szwoleżerów Mazowieckich.
Wyjazd w Bieszczady i remont w domu
Teraz wolontariusze postanowili spełnić kolejne marzenie pani Ani - zorganizowali wyjazd w Bieszczady do Polańczyka, gdzie spędziła większość życia. Z pomysłem na każde możliwe spotkanie. - Cieszę się oczywiście. Większość moich znajomych, których nagrywałam już nie żyje, w Roztokach Pani Rozalii nie ma, ale jest syn z synową, jest moja Marysia w Baligrodzie - mówi Anna Szałaśna.
Ale to nie wszystko. Gdy Pani Anna będzie cieszyć się górami, w mieszkaniu rozpocznie się rewolucja. Etapami. - Pozwoliła nam na razie wyremontować kuchnię i przedpokój, później - mam nadzieję - pozwoli łazienkę, a na końcu wreszcie pokój, w którym mieszka, bo przyzwyczaiła się do tego wszystkiego co w nim jest - tłumaczy Rafał Sonik. Ekipy remontowe na wykonanie zadania mają tylko sześć dni. - Będziemy robić dzień i noc jak będzie trzeba, na pewno nie zawiedziemy Pani Ani, jak przyjedzie to będzie wszystko gotowe - zapewnia Rafał Collins, którego fundacja pomaga w remoncie - Na pewno zrobimy to lepiej niż normalnie jakieś prace wykonujemy, żeby Pani Ania cieszyła oko - dodaje Robert Serwiński z Fundacji Braci Collins.
Autor: Marzanna Zielińska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN