Rząd kupi 333 limuzyny i terenówki za ponad 30 milionów złotych. Trafią do urzędów centralnych i terenowych. Kwota zakupu i liczba aut robią wrażenie, zwłaszcza w trudnych pandemicznych czasach, kiedy liczy się każda złotówka.
- Zwróciłem się z apelem do wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego, by ten zakup anulować. Są ważniejsze sprawy niż zakup samochodów dla VIP-ów - mówi Krzysztof Brejza, senator Koalicji Obywatelskiej.
Nie tylko senator Brejza w odpowiedzi usłyszał, że czas nie ma znaczenia, gdy chodzi o bezpieczeństwo.
- Samochody się także zużywają i są potrzebne określonym służbom. Chodzi o bezpieczeństwo, nie chciałby pan chyba, żeby najważniejsze osoby w państwie mogły zginąć - powiedział w rozmowie z reporterem TVN24 poseł PiS Waldemar Andzel.
Z kolei redakcja "Faktów" TVN od rzecznika rządu usłyszała, że cała sprawa to odgrzewany kotlet. Piotr Mueller odsyła do oświadczenia opublikowanego na rządowej stronie, z którego wynika, że przetarg dotyczy przede wszystkim samochodów użytkowych, które trafią głównie do administracji w terenie - w tym do Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad - a dzięki centralnym zakupom wszyscy zaoszczędzimy.
"Po pierwsze przetarg dotyczy przede wszystkim samochodów użytkowych należących do segmentów B i C. Po drugie trafią w głównej mierze do kilkudziesięciu jednostek administracji państwowej w terenie" - możemy przeczytać w oświadczeniu.
- Nie mam żadnej informacji na temat jakichś dostaw samochodów - powiedział w rozmowie z "Faktami" TVN Mikołaj Bogdanowicz, wojewoda kujawsko-pomorski.
Koszt aut robi wrażenie
Zamawiane auta mają pochodzić między innymi z Bawarii, zwłaszcza te dla VIP-ów. W sumie Służba Ochrony Państwa zamówiła dla nich 25 maszyn za cztery i pół miliona złotych. Z kolei ponad trzysta samochodów dla administracji to koszt 29 milionów złotych.
W przypadku tych najlepszych limuzyn płaci się za moc silnika i komfort na pokładzie - w standardzie jest lodówka, wentylowane skórzane fotele i system telewizyjny.
Dlaczego teraz, dlaczego tyle - na te pytania, zadane przez senatora Krzysztofa Brejzę, odpowiedział wiceminister Maciej Wąsik, przekonując, że "brak systematycznych działań modernizacyjnych w obszarze floty samochodowej" w czasach rządów poprzedników "spowodował konieczność pilnego wdrożenia procesu jej unowocześnienia".
Minister Wąsik nie wspomina jednak, że przez pięć ostatnich lat flota musiała być uzupełniana, choćby po wypadkach pojazdów, którymi podróżowali Beata Szydło czy Antoni Macierewicz.
Opozycja wypomina, że przez lata było co wymieniać, a teraz rządzący planują kolejne zakupy samochodów. W sytuacji - na co zwraca uwagę zwraca uwagę wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski z PSL - "codziennych ludzkich dramatów, kiedy ludzie chorują, umierają, firmy padają".
- PiS chapie garściami. Rządzą to kupują: fury, skóry, komóry - komentuje Tomasz Trela, poseł Lewicy.
Autor: Paweł Płuska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24