- Zastaliśmy ten projekt opóźniony i prowadzony bardzo źle - powiedział "Faktom" TVN wiceminister infrastruktury Piotr Malepszak. Po ustaleniach dziennikarek "Czarno na białym" Katarzyny Lazzeri i Olgi Orzechowskiej pytaliśmy, jak to możliwe, że kupując proste urządzenie za 150 złotych, można zatrzymywać pociągi.
Jak sparaliżować ruch na polskiej kolei? Wystarczy prosty radiotelefon za 150 złotych i dostępna w internecie instrukcja. Wysłany w eter sygnał automatycznie zatrzymuje wszystkie pociągi w jego zasięgu. Tak zrobiły to reporterki programu "Czarno na białym".
Eksperyment przeprowadzono na zamkniętym torze doświadczalnym, ale nieuprawnione użycie sygnału radio-stop to plaga polskiej kolei. W ubiegłym roku użyto go 775 razy, opóźniając 524 pociągi pasażerskie łącznie o ponad 60 godzin. W świetle prawa to jedynie chuligański wybryk.
- Tych ludzi, którzy przez rok zatrzymywali pociągi na linii Warszawa - Łódź, skazano na 2800 złotych, a przecież to są straty - zwraca uwagę Adrian Furgalski, prezes Zespołu Doradców Gospodarczych TOR.
Polska zobowiązała się wprowadzić nowoczesny system
Rosyjski hymn zabrzmiał w głośnikach kolejowych radiotelefonów w sierpniu ubiegłego roku po tym, jak ktoś przez radio zatrzymał 20 pociągów. - Jesteśmy kompletnie, ale to kompletnie odsłonięci, choćby właśnie w momencie przewozu infrastruktury wojskowej na Ukrainę - wskazuje prof. Daniel Boćkowski, kierownik Katedry Bezpieczeństwa Międzynarodowego Uniwersytetu w Białymstoku.
Analogowy system radio-stop wdrożono po katastrofie kolejowej w Otłoczynie w 1980 roku. Wciąż jest używany, choć wchodząc do Unii Europejskiej, Polska zobowiązała się wprowadzić ERTMS - Europejski System Kierowania Ruchem Kolejowym.
- To są systemy, których się nie da porównać. To jest różnica jak między nocą a dniem. Tamten nowoczesny system jest systemem zamkniętym, ma wiele innych zalet i przede wszystkim nie ma takiej podatności, jak ma system analogowy - wyjaśnia dr inż. Wojciech Gamon z Katedry Transportu Kolejowego Politechniki Śląskiej.
Opóźnienia kosztują już kilka miliardów złotych
W 2015 roku rozpisano przetarg, a trzy lata później wyłoniono wykonawcę - firmę Nokia. Minęło sześć lat i torów nie wyposażono w cyfrowy standard. Dofinansowanie do budowy nowego systemu wyniosło prawie 9,5 miliarda złotych.
- Były czynniki obiektywne, które miały wpływ na wydłużenie realizacji. Bo to nie tylko przecież wojna, ale w czasie pandemii również to było. To były wtedy bardzo ważne rzeczy, które spowodowały zatrzymanie wszelkiego rodzaju inwestycji - tłumaczy Ireneusz Merchel, były prezes zarządu PKP Polskich Linii Kolejowych.
ZOBACZ TEŻ: Pociągi Newag Impuls nie chciały ruszyć. Hakerzy wskazują na producenta, a producent na hakerów
Opóźnienia kosztują już kilka miliardów złotych. Toczą się mediacje z wykonawcą. - Zastaliśmy w ubiegłym roku ten projekt bardzo opóźniony, on był prowadzony przez wielu dyrektorów. Można powiedzieć, że był prowadzony źle. Jest bardzo opóźniony, już powinien zakończyć się na 14 tysiącach kilometrów sieci. Teraz to jest kluczowe zadanie dla nas, żeby te kwestie przywrócić - komentuje Piotr Malepszak, wiceminister infrastruktury.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24