Cztery lata temu za granicą chciało głosować 350 tysięcy osób, teraz mamy rekordowe 600 tysięcy. Jeszcze nigdy tyle osób nie zgłaszało się też po zaświadczenia, by móc głosować w innym miejscu w kraju. Jak Polska idzie na wybory?
Drzwi w urzędzie prawie sie nie zamykają - to doskonały dowód na to, że Polacy idą na frekwencyjny rekord. Jeszcze do 12 października można albo dopisać się do spisu wyborców, albo pobrać zaświadczenie o możliwości głosowania poza miejscem zamieszkania. Polacy wręcz szturmują urzędy. W niektórych wydano najwięcej zaświadczeń w historii. - Osób zainteresowanych czy zaświadczeniem, czy dopisaniem jest rzeczywiście więcej niż w poprzednich wyborach parlamentarnych - przyznaje Marcin Januchta z Urzędu Miasta w Kielcach.
Do środowego poranka zmianę miejsca głosowania zarejestrowało lub pobrało zaświadczenie o prawie do głosowania 1 milion 400 tysięcy osób. To prawie cztery razy więcej niż cztery lata temu. - W tym roku pobiliśmy już rekord, jeśli chodzi o zainteresowanie wybory do Sejmu i Senatu - twierdzi Rafał Miszczuk z Urzędu Miasta w Szczecinie.
Procedura jest bardzo prosta. Wszystko można załatwić przez internet - lub w kilka minut w urzędzie.
Rekordowa Polonia
Na rekord idzie też zagranica. Rekordowa będzie liczba komisji i liczba osób, które chcą zagłosować.
Pani Urszula mieszka na co dzień w Madrycie, ale jadąc na wakacje do Malagi - też dopisała się do głosowania. - Takich osób, które myślą tak jak ja, jest więcej, bo po dwóch dniach dostałam maila, że została otwarta kolejna komisja, więc w Maladze są dwie. W Madrycie było pięć - mówi Urszula Tomkiewicz, Polka mieszkająca w Hiszpanii.
Minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau również przyznaje, że "skala przedsięwzięcia jest bezprecedensowa". Za granicą do głosowania zapisało się już ponad 600 tysięcy osób. To trzy razy więcej niż 8 lat temu.
Rekordowa liczba osób to jednak dla zagranicznych komisji także problemy. Ustawa PiS-u nakłada na nie obowiązek policzenia wszystkich głosów w 24 godziny. A że każdą kartę obejrzeć będzie musiał każdy członek komisji, to zmieszczenie się w terminie może być niewykonalne. - Jestem tego niemal pewien, że będą komisje, które będą miały wybór w zasadzie: czy policzyć na czas, czy policzyć zgodnie z prawem - dodaje Kamil Arendt, organizacja Polonia Express.
Przy tak dużym zainteresowaniu członkowie niektórych komisji będą mieli średnio 10 sekund na zliczenie każdego głosu. - Możliwe jest to, że część głosów wyborców zagranicznych trafi na przemiał - ostrzega zastępca Rzecznika Praw Obywatelskich profesor Wojciech Brzozowski.
Dlatego Rzecznik Praw Obywatelskich apeluje, by komisje nie musiały zliczać głosów w wyborach i referendum jednocześnie. Władza jest nieugięta i nie widzi ryzyka. Nie zmienia to jednak faktu, że Polacy będą w niedzielę szturmować lokale wyborcze.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24