Lekarze, księża i darczyńcy, którzy ofiarowują pieniądze, ratują ludzkie życia w Afryce. W Zambii udało się doposażyć dwa szpitale. Trafiają do nich chorzy i ofiary ataków dzikich zwierząt - wśród nich dzieci, ukąszone przez węże lub pogryzione przez hipopotamy i krokodyle.
W szpitalu w Katondwe w Zambii lekarze amputowali rękę chłopcu, który został w nią ugryziony przez kobrę. Ojciec zgodził się, żebyśmy pokazali twarz jego syna. Żeby go uratować, szedł z nim do tego szpitala przez dwa tygodnie, z Mozambiku.
Katondwe znajduje się w południowo-wschodniej Zambii, blisko granic z Mozambikiem i Zimbabwe. Z tych trzech krajów przez cały rok wędrują pacjenci do tego jedynego w regionie szpitala. Są to choćby ludzie poszkodowani przez zwierzęta żyjące w granicznej rzece Luangwe.
- Po ugryzieniu przez krokodyla, hipopotama, mieliśmy nawet pacjentów po urazie przez słonia, więc jest ich bardzo dużo - komentuje s. Edyta Wójtowicz ze Szpitala w Katondwe w Zambii.
ZOBACZ TEŻ: Polscy lekarze pomagają w miejscu "zapomnianym przez dzisiejszy świat". "Czary tutaj mają się bardzo dobrze"
Dlatego przywiezienie sprzętu ortopedycznego do tego szpitala i stworzenie w nim izby przyjęć podniosło znacznie poziom leczenia. Kolejnym operowanym dzieckiem był Filip - już przy użyciu nowego sprzętu. Jemu rękę udało się uratować.
- Udało nam się otworzyć oddział ortopedyczny, w pełni działający, taki sam oddział ortopedyczny jak w jakimkolwiek szpitalu w Polsce - mówi Bartłomiej Osadnik, ortopeda i traumatolog.
Polscy lekarze cichymi bohaterami Zambii
Pieniądze na ten sprzęt i remonty, nie tylko w Katondwe, ale też w drugim szpitalu, w Mpanshyi, zostały zdobyte dzięki zbiórce zorganizowanej w Polsce przez dominikanina Adama Szustaka. W Mpanshyi w pomieszczeniach zbudowanych od zera uruchomiony zostanie oddział intensywnej terapii. Do tej pory takiego oddziału nie było.
- Trafia tu do nas bardzo dużo ludzi, którzy są ofiarami różnego rodzaju wypadków, dlatego oddział intensywnej terapii bardzo się przyda - wskazuje s. Martha Muyambo ze Szpitala w Mpanshyi w Zambii.
Cichymi bohaterami zmian w zambijskiej ochronie zdrowia są polscy lekarze.
- Nazywam się Adam Cymbalak, jestem lekarzem anestezjologiem z Poznania. Jest to już mój trzeci raz w Zambii. Można powiedzieć, że nawiązałem z tym ośrodkiem stałą współpracę - mówi Adam Cymbalak, anestezjolog.
CZYTAJ TAKŻE: Lekarze z Polski dali nadzieję setkom pacjentów w Afryce. "Próbujemy wyrównać rachunek niesprawiedliwości na tym świecie"
- Staramy się im przekazać naszą wiedzę i umiejętności na ile to możliwe, żeby oni mogli później tutaj samodzielnie operować i wykorzystywać ten cały sprzęt, który im został podarowany - przekazuje Marcin Galilejczyk.
W październiku ONZ podała, że z powodu niespotykanej w tej części Afryki gigantycznej suszy Zambia i kraje sąsiednie znajdują się na krawędzi klęski żywiołowej. Z tego powodu żyje tu teraz około 21 milionów niedożywionych dzieci.
- Nie zostawiajcie nas samych. Proszę, nie zostawiajcie. Przyjeżdżajcie, pracujmy razem - apeluje s. Edyta Wójtowicz.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Bartłomiej Osadnik