Dane nie pozostawiają złudzeń - pacjenci z nowotworami coraz dłużej czekają na diagnozę i terapię. Kolejki można ominąć, a leczenie przyspieszyć, ale to kosztuje i nie każdego na to stać.
Historie pacjentów chorych na raka i oficjalne dane Narodowego Funduszu Zdrowia nie pozostawiają wątpliwości: w onkologii dzieje się coraz gorzej. Z roku na rok pacjenci z kartą DILO coraz dłużej czekają na badania. Tak wstępne, jak i pogłębione.
- Diagnostykę musiałam zrobić prywatnie, ponieważ terminy oczekiwania były nieakceptowalne dla mnie zupełnie. Powiedziano mi, że za dwa i pół miesiąca będzie pierwszy jakiś termin - mówi pani Aneta Andrzejewska, chora na raka piersi.
Porównując dane z czerwcowe z tego roku i sprzed pięciu lat, odsetek pacjentów chorych na raka z kartą DILO, którzy otrzymali pomoc na czas, spadł aż o 13 punktów procentowych. Rząd roztacza jednak przed pacjentami optymistyczne wizje: - Nasz cel to Polska, w której nowotwory są wykrywane jak najwcześniej, a pacjenci są leczeni skutecznie i komfortowo - mówił w styczniu premier Mateusz Morawiecki.
Pacjenci diagnozują się prywatnie
Pan Ryszard Kurczak z Gubina, aby leczyć raka skutecznie i komfortowo, też musiał kolejkę ominąć, płacąc za badania diagnostyczne. - Przyspieszona gastroskopia i USG. Gdybym czekał w kolejce przez Narodowy Fundusz Zdrowia, prawdopodobnie by mnie już tutaj nie było. USG do trzech miesięcy, a gastroskopia nawet pół roku, więc jak ja bym czekał, to byłoby już po mnie - mówi pan Ryszard.
Tylko na rezonans magnetyczny trzeba w Polsce czekać średnio dwa i pół miesiąca w kolejce zwykłej i prawie dwa miesiące - w kolejce pilnej.
W szpitalu obok pana Ryszarda Kurczaka leży Henryk Kubiak ze Środy Wielkopolskiej. To kolejny chory na raka, który zanim trafił do szpitala na operację, żeby przyspieszyć zbyt długą diagnozę, płacił za badania. - Poszedłem prywatnie, wszystko ładnie, pięknie. Po dwóch dniach miałem już gastroskopię zrobioną - mówi chory.
Polska na tle Unii Europejskiej
To, o czym opowiadają pacjenci, widać też w danych z raportu OECD i Komisji Europejskiej. Śmiertelność z powodu raka jest w Polsce wyższa niż w Unii Europejskiej aż o 15 procent.
- Dobrze zdajemy sobie sprawę, wzorując się na krajach Europy Zachodniej, że cały proces diagnostyczny choroby nowotworowej powinien przebiegać w tygodniach, a nie w miesiącach. A zatem różnica między Polską a Europą Zachodnią to są tygodnie (w Europie - przyp. red.) versus miesiące (w Polsce - przyp. red.) - zwraca uwagę prof. Dawid Mura, kierownik Oddziału Klinicznego Chirurgii Ogólnej i Onkologicznej Szpitala Uniwersyteckiego w Zielonej Górze.
Obecnie w Polsce z chorobą nowotworową żyje ponad milion osób. Każdego roku diagnozuje się kolejnych 170 tysięcy, a umiera około 100 tysięcy.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN