In vitro może być jedyną szansą, by spełnić marzenie o dzieciach. Bezpłodność może być bowiem jednym z powikłań po leczeniu onkologicznym. Co można jednak zrobić już po usłyszeniu diagnozy, ale przed rozpoczęciem leczenia?
Magdalena Stawicka dwa lata temu zachorowała na raka piersi. Plan od razu ułożyła długoterminowy. - Mamy projekt leczenie raka, mamy projekt walka o życie, a nie zastanawiamy się nad tym, co się będzie działo, jak my to leczenie skończymy - opowiada. Zastanawiają się nad tym w Poznaniu. Miasto właśnie przedłużyło finansowanie swojego pionierskiego programu zabezpieczenia płodności u osób chorych na nowotwory. Dedykowany on jest kobietom i mężczyznom od 18. do 40. roku życia. Jest też niezwykle potrzebny, bo leczenie onkologiczne ma powikłania, o których za rzadko się mówi. - Jajniki nie będą produkowały komórek jajowych, a jądra nie będą produkowały plemników - wyjaśnia profesor Leszek Pawelczyk, kierownik Kliniki Niepłodności i Endokrynologii Rozrodu Ginekologiczno-Położniczego w Szpitalu Klinicznym w Poznaniu.
Ogromne koszty
Szacuje się, że zaledwie dziesięciu procentom kobiet z rakiem piersi uda się zajść w ciążę po zakończeniu chemioterapii. - Ubezpłodnienie kobiety czy mężczyzny jest bardzo poważnym powikłaniem, które w wielu sytuacjach jest po prostu nieodwracalne - zaznacza doktor Joanna Kufel-Grabowska, onkolożka kliniczna z Kliniki Onkologii i Radioterapii Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego.
Już po diagnozie, ale jeszcze przed leczeniem, komórki rozrodcze powinno się pobrać, zamrozić i przechować aż do wyzdrowienia, czyli wykonać pierwszy etap procedury in vitro. Pani Magdalena zapłaciła za to sama. - Ze wszystkimi badaniami wyszłoby około 10-12 tysięcy - mówi. W nowoczesnych krajach to część kompleksowej, publicznej opieki onkologicznej. - Do lekarzy onkologów trafiają coraz młodsze pacjentki i pacjenci, którzy dowiadują się, że rozpoczyna się ich walka o życie, ale dobrze by było, żeby na tym etapie nie zakończyły się ich marzenia o posiadaniu własnych dzieci - alarmuje Agata Dzikowska z Biura Prasowego Urzędu Miejskiego Wrocławia. Niestety, te marzenia często się nie spełniają.
Poza Poznaniem pomaga jeszcze kilka samorządów. Nie pomaga państwo, bo musiałoby zacząć finansować in vitro. - Powinniśmy się już wreszcie pozbyć tych naleciałości ideologicznych - podkreśla profesor Sławomir Wołczyński, specjalista w dziedzinie ginekologii i endokrynologii z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku.
W czerwcu eksperci działający przy Agencji Oceny Technologii Medycznych uznali za zasadne finansowanie zabezpieczenia płodności u chorych onkologicznie, argumentując, że ludzi z nowotworami będzie przybywać i że mogą oni chcieć mieć dzieci. - My mamy niedosyt, że za mało tych pacjentek i pacjentów do nas dociera - podkreśla profesor Leszek Pawelczyk. 3 lipca opublikowano pierwsze polskie zalecenia dotyczące onkopłodności. Bez refundacji wielu chorym te zalecenia w niczym jednak nie pomogą. - Młoda dziewczyna w tym krytycznym momencie może po prostu nie mieć kasy. No, nie można uzależniać szczęścia późniejszego tej pacjentki od tego, czy ona ma kasę, czy nie - zaznacza profesor Sławomir Wołczyński. Niestety, w Polsce tak właśnie się robi.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN