Sprawą feminatywów postanowiła zająć się neo-KRS. Uznała, że użycie feminatywu przez ministry przy składaniu przysięgi jest niezgodne z konstytucją, a co za tym idzie - nie są one ministrami, tylko komisarzami działów administracji rządowej. Ponadto neo-KRS doszła do wniosku, że obecny rząd jest nielegalny, bo "nie jest organem tożsamym do Rady Ministrów, o jakiej stanowi Konstytucja".
Kilka dni temu neo-KRS uznała, że użycie feminatywu przez ministry przy składaniu przysięgi jest niezgodne z konstytucją, w której rota przysięgi jest precyzyjnie opisana. W związku z tym panie nie są ministerkami ani nawet ministrami. W ogóle nie ma ich w rządzie, a jeśli już to - według neo-KRS - są "komisarzami działów administracji rządowej".
- Chyba absurdem, z mojej perspektywy, jest dzisiaj rozmawiać o rzeczach niepoważnych. My się naprawdę koncentrujemy na powodzi. Jeżeli są instytucje publiczne, które tego nie widzą, mogę im tylko współczuć - komentuje ministra edukacji Barbara Nowacka.
Feminatywy we współczesnym języku są powszechne. Podkreślają przywiązanie do zasady równości w życiu publicznym. - Zmienia się też język prawny, język politologiczny, i nie możemy oczekiwać, że akt prawny będzie za każdym razem na bieżąco ten język oddawał - zwraca uwagę dr Bogna Baczyńska, konstytucjonalistka z Uniwersytetu Szczecińskiego.
Według neo-KRS ministrą nie jest też Marzena Okła-Drewnowicz, bo pomyliła się w nazwie swojej funkcji. Powiedziała, że obejmuje urząd ministra ds. polityki społecznej, a obejmowała urząd ministra ds. polityki senioralnej.
Neo-KRS podwarza legalność rządu
Cała ta sprawa prowadzi neo-KRS do wniosku, że w takim razie cały rząd jest nielegalny. "Rada Ministrów powołana 3 grudnia 2023 r. nie jest organem tożsamym do Rady Ministrów, o jakiej stanowi Konstytucja" - twierdzi w swoim stanowisku neo-KRS. - Neo-KRS próbuje podważać instytucje państwa polskiego - uważa Tomasz Trela, poseł Lewicy.
Neo-KRS odmawia legalności Radzie Ministrów z powodu użycia słowa "ministra". W związku z tym nielegalne jest też wydawanie przez rząd rozporządzeń, bo w rządzie są nieuprawnione osoby. - Nie tylko kompromituje neo-KRS, ale rzeczywiście powinno prowadzić do tego, żeby zakończyć działalność tego organu - komentuje Krystian Markiewicz, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia".
Ministra funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz o całej sprawie dowiedziała się od "Faktów" TVN, gdy w Nysie zajmuje się odbudową popowodziową. - Nie widzę tu żadnych powodów, żeby rząd był zdestabilizowany. Powiem więcej: żeby rząd zwrócił na to jakąś większą uwagę - komentuje ministra.
Wniosek do Trybunału Konstytucyjnego
Politycy koalicji rządzącej są zgodni, że neo-KRS celowo chce wprowadzać chaos. - Nominaci Ziobry i Kaczyńskiego znaleźli się tylko po to, by w sytuacjach trudnych próbować ratować PiS - mówi Borys Budka, eurodeputowany Platformy Obywatelskiej.
Neo-KRS zwraca się do Trybunału Konstytucyjnego z wnioskiem o zbadanie zgodności z konstytucją powołania Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Karnego i w tej skardze zawiera swoje rewolucyjne wnioski. Chce - jak napisano - zapobiec dalszemu bezprawnemu działaniu Rady Ministrów w składzie nieznanym Konstytucji RP. - Mieszanie w głowach opinii publicznej po to, by żeby uzyskać jakieś korzyści polityczne - ocenia dr Bogna Baczyńska.
Na razie PiS reaguje wstrzemięźliwie. - Z formalnego punktu widzenia to nie była rota, która była przewidziana w przepisach prawa. Ja bym nie był aż takim formalistą - komentuje Przemysław Czarnek, poseł Prawa i Sprawiedliwości.
Trybunał Konstytucyjny jest pod wpływem polityków PiS i to, co zdarzy się z wnioskiem neo-KRS, może być decyzją polityczną - tak sądzą politycy koalicji rządzącej. - Od samego początku był to organ przewidziany do destabilizacji sytuacji w Polsce - uważa Borys Budka. Nawet gdyby Trybunał uznał, że rząd nie działa legalnie, Koalicja 15 października zignoruje to orzeczenie - tak jak wiele poprzednich.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN