Nowy sekretarz generalny NATO przybył w czwartek z wizytą do Kijowa. Mark Rutte mówi do Ukraińców: "NATO was wspiera", ale fakty z frontu są takie, że ukraińska armia cofa się pod naciskiem Rosjan. Rosyjski opozycjonista Michaił Chodorkowski mówi wprost: "Putin liczy na to, że Zachód lada moment się złamie". Te oczekiwania powodują, że wojna trwa.
W nocy 3 października Rosjanie znów bombardowali Charków, raniąc co najmniej 12 osób. - To zwykła dzielnica mieszkalna, tutaj nie tylko nie ma żadnych wojskowych obiektów, ale także jakichkolwiek infrastrukturalnych - wskazuje szef administracji obwodu charkowskiego Ołeh Syniehubow.
- Wyjrzałem przez okno, zobaczyłem słup dymu i zrozumiałem, że bomba uderzyła w dom mojej mamy. Gdy przybiegłem tutaj z żoną, zobaczyliśmy, że pali się mieszkanie mamy i samochody wokół domu - opowiada Ołeksij, mieszkaniec Charkowa.
W tym czasie do Kijowa nocnym pociągiem przyjechał Mark Rutte, nowy sekretarz generalny NATO. To jego pierwsza podróż, odkąd objął stanowisko dwa dni temu. - To było ważne dla mnie, by przyjechać do Ukrainy na początku mojej kadencji, by jasno powiedzieć ukraińskiemu narodowi, że NATO was wspiera - mówił sekretarz generalny NATO.
Mimo tego wsparcia ukraińska armia cofa się pod naciskiem Rosjan na wschodzie kraju. Brak możliwości używania broni dalekiego zasięgu przez Ukraińców na terytorium Rosji pozwala rosyjskiemu lotnictwu bezkarnie bombardować ukraińskie pozycje. To jedna z przyczyn, że ukraińska armia straciła Wuhłedar, kluczową miejscowość w obwodzie donieckim.
- W wyniku działań przeciwnika pojawiła się groźba okrążenia miasta. Najwyższe dowództwo zezwoliło na manewr wycofania jednostek z Wuhłedaru - informuje Nazar Wołoszyn ze Zgrupowania Operacyjno-Strategicznego "Chortyca".
Ukraińcy wycofują się
Wuhłedar odpierał rosyjskie ataki przez dwa lata. Jego obrońcy zadali agresorowi bardzo ciężkie straty. Teraz, niemal okrążeni, musieli się wycofać.
- W ciągu ostatnich sześciu miesięcy ataki były szczególnie intensywne, od dwóch do 12 szturmów dziennie. Zniszczyliśmy już dziewięć brygad okupanta - informuje Andrij Nazarenko z 72. Samodzielnej Brygady Zmechanizowanej.
Ofiarność ukraińskich żołnierzy już nie wystarcza. Moskwa zwiększa wydatki na wojnę. W tegorocznym budżecie to 110 miliardów dolarów, w przyszłym roku ma być już 145 miliardów.
- Jedna przegrana bitwa nie oznacza przegranej wojny. Jednak trudności, z którymi mierzy się Ukraina, narastają. Pomoc z Zachodu przybywa zbyt późno - zwraca uwagę Orysia Lutsevych, wicedyrektorka Chatham House i szefowa Forum Ukrainy.
Wojna oczami Michaiła Chodorkowskiego
- Na dodatek Zachód wywiera niewystarczający nacisk na Władimira Putina - uważa Michaił Chodorkowski, były najbogatszy człowiek Rosji, który, jako wróg rosyjskiego prezydenta, spędził 10 lat w jego więzieniu.
- Proszę spojrzeć na sankcje. Zachód z wielkim zadowoleniem wprowadza jakiś 10., 20., 120. pakiet sankcji. Jednak w ciągu dwóch i pół roku omijania sankcji, co odbywa się w sposób jawny, czy kogoś posadzili w więzieniu za złamanie reżimu sankcji? Nie. My już lepiej wprowadzimy 120. pakiet sankcji i nadal nie będziemy go wypełniać - komentuje rosyjski opozycjonista.
CZYTAJ TEŻ: Rosja znowu ściga Chodorkowskiego
Rosja spokojnie więc eksportuje ropę naftową i gaz, a sprowadza podzespoły do budowy rakiet, którymi atakuje Ukrainę.
- Ważne jest, by Putin zrozumiał, że tej wojny nie może wygrać. Ale teraz liczy na to, że Zachód lada moment się złamie. Może zrobi to Ameryka, może Unia Europejska, a może sama Ukraina. On się tego spodziewa. Te właśnie oczekiwania powodują, że wojna trwa - ocenia Michaił Chodorkowski.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/BYAMBASUREN BYAMBA-OCHIR