Co dokładnie stoi za aferą wokół Narodowego Centrum Badań i Rozwoju? Znowu chodzi o miliony złotych z kieszeni polskich podatników. Zyskać miały osoby powiązane z Partią Republikańską i jej politykiem - wiceministrem funduszy i polityki regionalnej Jackiem Żalkiem.
Nowa siedziba Narodowego Centrum Badań i Rozwoju jest tak samo imponująca jak afera, która dotyczy tej instytucji. W sumie prawie 180 milionów złotych i Jacek Żalek, polityk Partii Republikańskiej - odsunięty właśnie od realnego nadzoru nad NCBiR. - Wszystkie służby i prokuratura powinny być w tej chwili w domu wiceministra, przesłuchiwać go - uważa Michał Szczerba, poseł PO.
Białostocka "Gazeta Wyborcza" napisała wprost o "pajęczynie wiceministra Żalka". Chodzi między innymi o to, w jaki sposób 123 miliony złotych miały trafić do - jak mówi opozycja - praktycznie nieznanej, borykającej się z problemami finansowymi białostockiej firmy. Łącznikiem ma być Stowarzyszenie Katolickiej Młodzieży Akademickiej w Białymstoku. Wiceprezesem stowarzyszenia jest szwagier Jacka Żalka, prezesem członek rady NCBiR Karol Kramkowski, zaś szefem komisji rewizyjnej Piotr Maziewski - szef firmy Chime Networks, którą tak hojnie chciało NCBiR obdarować.
- Inne projekty 5-10 milionów dostawały dofinansowania, a ten nagle 123 miliony. Już wtedy nam się coś nie zgadzało - mówi Dariusz Joński, poseł Inicjatywy Polska.
Wiceminister od tygodnia unika mediów. Pisał jedynie, że szefa firmy nie zna. Politycy z regionu też niewiele wiedzą. - Szczegółów nie znam. Natomiast wszystkie środki publiczne powinny być przyznawane w sposób transparentny - twierdzi Dariusz Piontkowski, wiceminister edukacji i nauki.
We wtorek redakcja "Faktów" TVN pytała Adama Bielana - partyjnego szefa Jacka Żalka - o powiązania polityków Zjednoczonej Prawicy z firmami, które miały być beneficjentami konkursu. Nie odpowiadając bezpośrednio na pytanie, Adam Bielan mówił, że jeśli ktoś ma jakieś wątpliwości, to powinien złożyć zawiadomienie do prokuratury. Takie - w sprawie dwóch dotacji w ramach programu Szybka Ścieżka NCBiR - złożył odchodzący szef. Swoje zamierzają złożyć posłowie Szczerba i Joński.
Pytania bez odpowiedzi
Posłowie opozycji pytają też, dlaczego służby nie działały wcześniej. Czy dlatego, że w tle są ludzie władzy i zasada "ojczyznę dojną, racz nam wrócić panie", którą wspominał lata temu prezydent Duda?
Wtedy obecny prezydent mówił o politycznych konkurentach. Dziś opozycja wytyka, że słowa te były prorocze. - PiS wie, że nie wygra tych wyborów. Dlatego, za przyzwoleniem góry, nie mam co do tego żadnych wątpliwości, stworzył patologiczny system dojenia Polski - twierdzi Piotr Zgorzelski, wicemarszałek Sejmu, poseł PSL.
- Bym powiedziała, że to jest trzy razy "D". Doić, doić i jeszcze raz doić - dodaje Joanna Scheuring-Wielgus, posłanka Nowej Lewicy.
Warto wrócić jeszcze do partii Adama Bielana i zadanego mu przez redakcję "Faktów" TVN pytania: czy którykolwiek z jego asystentów z Parlamentu Europejskiego pracuje dla NCBiR jako doradca, na przykład doradca dyrektora. Adam Bielan zaprzeczył.
- Na spotkaniu w z dyrektorem NCBiR zapytaliśmy o konkretne nazwisko. O osobę, która pracowała dla Adama Bielana i jest uznawana powszechnie za jego asystenta. Dyrektor potwierdził, że ta osoba jest jego doradcą - mówi poseł Michał Szczerba.
Według opozycji firma 26-latka z Gdańska, która w konkursie NCBiR miała dostać 55 milionów złotych, była zarejestrowana w tym samym miejscu, gdzie wcześniej była siedziba Partii Republikańskiej.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24