Pani Angelika błaga prezydenta Dudę o ułaskawienie. Kobieta wbiła napastnikowi nóż w plecy, żeby ratować męża. Teraz może pójść do więzienia, a czwórka jej dzieci może wylądować w domu dziecka. Prezydent pokazał niedawno, jak korzysta z aktu łaski. Jakie argumenty ma pani Angelika, żeby prezydenta przekonać?
Każdego dnia wini siebie i każdego dnia się boi. Nie o siebie. - Sama kara odsiedzenia wyroku nie jest aż tak straszna, jak to, że te dzieci będą cierpieć. Będę żyła z tą świadomością w tej celi, że te dzieci czekają na mnie i cierpią - mówi pani Angelika Zajączkowska Pani Angelika przyznaje, że popełniła straszny błąd. Reporterce "Uwagi!" TVN opisała, jak wbiła nóż w plecy napastnikowi, który zaatakował i pobił go jej ówczesnego męża. Czteroletni syn zobaczył ojca i zaczął płakać. - Wzięłam w rękę nóż, napastnik dalej tu stał, tu był syn i to był moment. Biłam w plecy - opowiadała w materiale "Uwagi!" TVN kobieta.
"Prosiłam jak rodzic rodzica"
Za ciężkie uszkodzenie ciała sąd skazał ją na 3 lata więzienia. Z mężem się rozstała, czworo dzieci, w tym dwoje w spektrum autyzmu, wychowuje sama. Trafią do placówki, zanim ona trafi do więzienia. - Wizja, że wchodzę do ośrodka, muszę oddać te dzieci, muszę zostawić je, one się będą odwracały... Zafundowałam swoim dzieciom traumę do końca życia - mówi pani Angelika.
Ze względu na dzieci, w październiku napisała do Prezydenta Andrzeja Dudy prośbę o ułaskawienie. - Prosiłam jak rodzic rodzica, żeby już nie tracić ani dnia z życia swoich dzieci - wyjaśnia. Po kilku miesiącach, gdy nie doczekała się reakcji, ponowiła prośbę. Powtarzała, że żałuje tego, co zrobiła. Sądy dwóch instancji uważają, że warto dać kobiecie szansę, nie zmazując jej winy. - Sąd Okręgowy we Wrocławiu, jak i Sąd Apelacyjny we Wrocławiu pozytywnie zaopiniowały wniosek skazanej o ułaskawienie, przy czym w zakresie zawieszenia wykonania kary pozbawienia wolności, która pozostała do odbycia, na okres pięciu lat próby - przekazuje Marek Poteralski z Sądu Okręgowego we Wrocławiu.
Coś drgnęło w kancelarii prezydenta
- Sądy obu instancji stwierdziły, że pani Angelika nie miała zamiaru bezpośredniego ani ewentualnego pozbawienie życia pana pokrzywdzonego. Było to działanie pod silnym stresem i pod wpływem impulsu - mówił w lutym Tomasz Sanocki, radca prawny i pełnomocnik Angeliki Zajączkowskiej.
Po kilku miesiącach spędzonych w areszcie pani Angelika porządkuje życie. - Stara się, robi co może. Jest naprawdę bardzo opiekuńczą, zaradną mamą - opisuje Angelikę jej przyjaciółka, Ewa Gilewska. Kilka dni temu, coś drgnęło - na wniosek z kancelarii prezydenta, kurator rozmawiał z panią Angeliką. Pytaliśmy na jakim etapie jest rozpatrywanie wniosku pani Angeliki. Czekamy na odpowiedź. W maju mama czwórki dzieci kończy przerwę w odbywaniu kary. Wróci za kratki, jeśli wniosek o ułaskawienie złożony prawie pół roku temu prezydent odrzuci.
- W moim otoczeniu słyszę, że to są rzeczy nierealne. Że wierzyć w to, to jak wierzyć, że człowiek wygra w lotka. Ale jednak ludzie wygrywają - mówi Angelika. - Tutaj chodzi o życie moje, dzieci. To jest jedyny ratunek - dodaje.
ZOBACZ TEŻ: Wypisywała recepty na darmowe leki dla seniorów, dostała karę. "Narodowy Fundusz Zdrowia czekał cztery lata"
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24