Chciałem zobaczyć twarze tych, którzy kolejny raz łamią konstytucję - powiedział Donald Tusk, który patrzył na głosowanie nad tzw. ustawą lex Tusk. Sejmowa komisja ma badać rosyjskie wpływy, ale może też eliminować z publicznego życia polityków niewygodnych dla PiS. Komisja właśnie dostała zielone światło.
Przy sprzeciwie opozycji PiS przyjęło ustawę, która została napisana - i tu nikt tego nie ukrywa - z powodu jednej osoby, która podczas głosowania była na sali plenarnej. - Jeżeli pan Donald się tak bardzo tego przestraszył, to chyba ma coś za uszami - stwierdził premier Mateusz Morawiecki.
- Widzieliście dzisiaj tchórzy, którzy głosują za komisją, która ma wyeliminować ich najgroźniejszego przeciwnika. Naszą odpowiedzią będzie odwaga - ocenił Donald Tusk.
Ustawa - już nazywana lex Tusk - pozwoli powołać sejmową komisję weryfikacyjną do badania rosyjskiego wpływu w Polsce i to od 2007 roku, gdy premierem był Donald Tusk. - Reset z Rosją dokonała Platforma Obywatelska. Donald Tusk był twarzą tego resetu - uważa Bartłomiej Wróblewski, poseł PiS. To narracja, którą propaguje i PiS, i rządowa telewizja.
Bat na opozycję?
Kolejnym krokiem ma być komisja, a dokładnie jej wyrok. Skazujący, jak przekonuje opozycja. - Nowotwór prawny zwany komisją do badania wpływów rosyjskich stanowi po prostu nic innego jak mechanizm eliminacji niewygodnych dla PiS-u polityków. W pierwszym rzędzie, oczywiście, Donalda Tuska - stwierdził Bartłomiej Sienkiewicz, poseł PO.
Chodzi o ten konkretny artykuł ustawy, który daje komisji możliwość nałożenia na osobę zakazu "pełnienia funkcji związanych z dysponowaniem środkami publicznymi na okres do 10 lat". Innymi słowy - zakazu pełnienia funkcji publicznych takich jak premier, prezydent, minister czy poseł. - Ta ustawa jest wprost sprzeczna z polską konstytucją. Ustanawia organ quasi sądowy, który będzie wymierzał sprawiedliwość - ocenia Michał Wawrykiewicz, adwokat z fundacji "Wolne Sądy".
PiS-owi zależy na czasie, bo jeszcze przed samymi wyborami - już we wrześniu - zamierza opublikować pierwsze wnioski z prac komisji. - Po wyborach liczę, że taka komisja będzie kontynuować prace - wyjaśnia Radosław Fogiel, rzecznik prasowy PiS. Na pytanie, czy komisja mogła zostać uruchomiona wcześniej, odpowiada: tak, gdyby nie obstrukcja dużej części opozycji.
Wszystko w rękach prezydenta
Skład 9-osobowej komisji ma wybierać Sejm. Ma ona zająć się nie tylko politykami, ale - co przyznają posłowie PiS-u - również mediami, i również tam badać "rosyjskie wpływy". - Dobrze by było, żeby ktoś też nad tym czuwał. Czuwają, oczywiście, odpowiednie instytucje. Choćby właśnie Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, ale wydaje mi się, że szczególne regulacje nawet i w tej dziedzinie by się przydałyby na czas tego zagrożenia rosyjskim imperializmem - jest zdania Jarosław Zieliński, poseł PiS.
- Wiemy, że PiS chce się zająć opozycją i uchwalić lex Tusk, to w dodatku chce się zająć mediami. Ja nie mam żadnych wątpliwości, że ten rząd w ciągu tych ostatnich miesięcy przed wyborami skieruje swoje ostrze w kierunku wolnych mediów - alarmuje Cezary Tomczyk, poseł PO.
Ustawa trafi teraz na biurko prezydenta. Opozycja liczy, że Andrzej Duda ją zawetuje. PiS - że jednak podpisze. - Jestem niemal pewien, że prezydent też rozumie, że sprawa jest ważna - przekonuje Bartłomiej Wróblewski. - Zrobimy wszystko, aby ta pałka polityczna na końcu uderzyła tych, co tak haniebną bronią walczą - zapowiada Marcin Kierwiński, poseł PO.
Opozycja już zapowiedziała, że zbojkotuje prace komisji.
Źródło: Fakty TVN