Koronawirus paraliżuje szpitalne oddziały ratunkowe. Pod jedną z warszawskich placówek aż 10 karetek z pacjentami czekało przez kilka godzin na ich przyjęcie. Nie jest to sytuacja wyjątkowa, bo na SOR-ach brakuje miejsc.
Na podjeździe do Szpitala Wojskowego przy ulicy Weigla we Wrocławiu utworzyła się kolejka karetek z pacjentami wymagającymi natychmiastowej pomocy. Podobnie sytuacja wyglądała przed Wojewódzkim Szpitalem Specjalistycznym we Wrocławiu.
- Wczoraj była bardzo ciężka sytuacja. W ciągu dnia byliśmy właściwie jedynym oddziałem ratunkowym - przy wsparciu drugiego oddziału przy ulicy Fieldorfa - który całą dobę pracował, zabezpieczał cały Wrocław wraz z powiatami okolicznymi - mówi doktor Janusz Sokołowski, kierownik Szpitalnego Oddziału Ratunkowego Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu.
W Szpitalnym Oddziale Ratunkowym przy Fieldorfa też było źle.
Podobnie jest w Warszawie.
- Sytuacja zaostrza się. To znaczy, jest coraz trudniej. W ostatnim okresie nie było łatwo, ale w tym momencie obserwujemy taką sytuację, że karetki potrafią po kilka godzin czekać w stolicy na przekazanie pacjenta - alarmuje doktor Karol Bielski, dyrektor Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego i Transportu Sanitarnego "Meditrans" w Warszawie.
Jak natychmiast rozwiązać ten kryzys zagrażający życiu pacjentów? Ministerstwo Zdrowia odpowiada, że trzeba poprawić koordynację.
- Zanim zostanie podjęta reakcja ze strony obsługi ratownictwa medycznego, musi zapadać decyzja, gdzie ten pacjent będzie przewożony. Nie może dochodzić do sytuacji, kiedy pacjent jest wożony pomiędzy poszczególnymi szpitalami - mówi Wojciech Andrusiewicz rzecznik ministerstwa zdrowia.
Na razie pacjent jest wożony pomiędzy szpitalami, bo prawie wszystkie szpitalne oddziały ratunkowe w Warszawie są zablokowane. W szpitalach Praskim, Międzyleskim, na Solcu i MSWiA nie było ani jednego wolnego miejsca na szpitalnym oddziale ratunkowym. W Wolskim osiem dostawek, w Bródnowskim - 25, w Czerniakowskim - 27 a przy Lindleya i w Bielańskim ponad 30.
"Miejsca dla pacjentów powoli się zwalniały"
- Bez udrożnienia oddziałów czy zwiększenia liczby łóżek dla leczenia pacjentów, chociażby zakażonych koronawirusem i wymagających terapii szpitalnej, będzie ciężko, bo już mamy na wyczerpaniu te zasoby, które w tej chwili były przewidziane do dyspozycji - mówi doktor Karol Bielski.
Warszawa i Wrocław nie są wyjątkami. W poniedziałek przed szpitalem w Mielcu stała kolejka pięciu karetek.
- To był tylko moment, kiedy było pięć, te miejsca dla pacjentów powoli się zwalniały - odpowiada Aneta Dyka-Urbańska ze Szpitala Specjalistycznego imienia Edmunda Biernackiego w Mielcu.
Te tłumaczenia nie przekonały podkarpackiego koordynatora ratownictwa medycznego, który złożył na szpital doniesienie na policję.
- Wpłynęło zawiadomienie, właśnie od wojewódzkiego koordynatora ratownictwa medycznego o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, narażenia pacjenta na utratę zdrowia bądź życia - mówi podinsp. Marta Tabasz-Rygiel z Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie.
Autor: Marek Nowicki / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24