W programie Rodzina 800 plus nie chodzi już o dzietność, chodzi o godność - to nowa linia PiS. Dlaczego dzietność w Polsce spada, a w Czechach rośnie? Minister rodziny i polityki społecznej Marlena Maląg odpowiada, że na zmianę trendu potrzeba dekad. Ze strony opozycji słychać, że kobiety "boją się rodzić, bo boją się stracić życie".
Jeśli chodzi o dzietność, to po ośmiu latach rządów PiS, po latach obowiązywania programu Rodzina 500 plus, wciąż jest ona niska. - Wszystko się zaczyna od inwestycji państwa w drugiego człowieka - zapewnia minister rodziny i polityki społecznej Marlena Maląg.
W poniedziałek premier Mateusz Morawiecki, minister Marlena Maląg i prezydent Andrzej Duda chwalili się, że na 500 plus wydano już ponad 230 miliardów złotych. A jakie są efekty? Według danych Eurostatu z 2021 roku dotyczących współczynnika dzietności jesteśmy na 24. miejscu w Unii Europejskiej. Gorzej jest tylko na Malcie, w Hiszpanii i we Włoszech.
- Pomimo wydanych miliardów liczba urodzeń dramatycznie spada. W pierwszym półroczu tego roku 70 tysięcy mniej Polaków urodziło się, niż zmarło, i to są katastrofalne dane - zwraca uwagę Arkadiusz Marchewka, poseł Koalicji Obywatelskiej.
- My zmieniamy tę sytuację i żeby tę sytuację zmienić, to są dekady zmian systemowego, kompleksowego działania, i to robimy - zapewnia minister rodziny i polityki społecznej.
Przykład Czech
Od lat eksperci ostrzegali, że tak będzie, a teraz radzą się przyzwyczaić, że już nie jesteśmy i może nigdy już nie będziemy 38-milionowym narodem. - W zeszłym roku GUS po raz ostatni ogłosił, że jesteśmy 38-milionowym narodem, teraz ze względu na to, że mamy coraz więcej osób, które umierają, a coraz mniej się rodzi, będziemy coraz szybciej schodzić z tego poziomu 37, 36, 35 milionów osób - wyjaśnia dr Antoni Kolek, prezes Instytutu Emerytalnego.
To pokazuje, że program, który miał odwrócić trendy demograficzne, nie działa. Rządzący nadali mu więc zupełnie nowe znaczenie: "rewolucji godnościowej". Jednak wszystkie miliardowe wydatki nie spowodowały odwrócenia czy choćby wyraźnego zatrzymania trendów demograficznych. Podczas konferencji w Senacie podawano przykład Czech, gdzie dzietność jest o wiele wyższa niż w Polsce i wciąż rośnie, co jest dowodem, że to nie transfery socjalne są najważniejsze.
- Nie tylko to, że dajemy rodzinom pieniądze, ale powinniśmy także myśleć o tych usługach społecznych, które - szczególnie w przypadku rodzin zagrożonych wykluczeniem - dają szanse na to, że dzieci przerwą gdzieś tę spiralę wykluczenia i bierności - zwraca uwagę prof. Agnieszka Chłoń-Domińczak, dyrektor Instytutu Statystki i Demografii Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie.
By tak się stało, musi zostać zapewniony powszechny dostęp do żłobków i przedszkoli. Jak słyszeliśmy, by kobiety rodziły więcej dzieci, muszą mieć gwarancje bezpieczeństwa nie tylko mieszkaniowego i finansowego. - Boją się rodzić, bo boją się stracić życie na porodówce. Nie ma finansowanej procedury in vitro. Jak kobieta urodzi dziecko z niepełnosprawnością, to ze wszystkimi wyzwaniami z tym związanymi pozostaje sama - podkreśla Aleksandra Gajewska, posłanka Koalicji Obywatelskiej. Tymczasem zamiast zapewnień o bezpieczeństwie kobiety słyszą, że rewolucja trwa.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN