Wystarczy jedna furgonetka, żeby uznać to za zgromadzenie w formie przejazdu. Ochraniają ją nawet dwa radiowozy, a policja bardzo stanowczo staje w obronie. Tylko czego właściwie broni?
Wyjątkowo żarliwej policyjnej ochrony i eskorty furgonetce zwanej "homofobusem" może pozazdrościć niejedna rządowa limuzyna. Pojazdowi z hasłami anty-LGBT na krakowskich ulicach przez dwa dni towarzyszyły radiowozy.
- Praktycznie przez cały czas była policja. Albo oznakowana, albo nieoznakowana - mówi Weronika Woźniak z małopolskiego oddziału stowarzyszenia Młodzi Razem, organizacji młodzieżowej związanej z Partia Razem.
Policja tłumaczy, że prawo zobowiązało funkcjonariuszy do ochrony "zgromadzenia w formie przejazdu".
- Może wydawać się nawet śmieszne, że dwa radiowozy eskortują tę furgonetkę. Chodziło nam przede wszystkim o zapobieżenie jakimś scysjom, aktom agresji - tłumaczy mł. insp. Sebastian Gleń z Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie.
Weronika Woźniak i Jan Szwanda ze stowarzyszenia Młodzi Razem, którzy jeździli za furgonetką, agresję słowną słyszeli. Między innymi o tym, że pary homoseksualne adoptują dzieci tylko po to, by je gwałcić.
- Wszystkie te rzeczy, które są puszczane z tych furgonetek, są antynaukowe, oczerniające - uważa Weronika Woźniak.
Rozważane są sankcje
Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych składa zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez funkcjonariuszy.
- Dyskryminacja pewnych grup społecznych to jest element wszystkich totalitarnych systemów państwa. Taki samochód jeżdżący po ulicach ochrania jednocześnie policja - mówi Konrad Dulkowski z Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych.
- Ich największym argumentem było: "nie chcemy nikogo szarpać". Po czym zaczęli też po prostu chwytać osoby, na przykład za ramiona, jedną - właśnie z naszych członkiń - pociągnięto w ogóle za torbę - opowiada Weronika Woźniak.
- Osoby, które utrudniały przebieg tego zgromadzenia, utrudniały przejazd były legitymowane. Rozważamy tutaj ewentualne sankcje prawne - opowiada mł. insp. Sebastian Gleń.
Emerytowaną funkcjonariuszkę, psycholog policyjną Mariolę Wołoszyn zdumiewa, że koledzy w czynnej służbie coraz częściej podczas interwencji ukrywają swoje dane osobowe.
- To wygląda to słabo. W konsekwencji niewątpliwie będzie to uderzało w publiczne zaufanie do policjantów - uważa Mariola Wołoszyn.
Autor: Renata Kijowska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Super Express/Amadeusz Calik