Nie ma pewności, czy w Sejmie jest większość potrzebna do uchwalenia zmian znoszących zakaz handlu w niedziele. Na razie Lewica razem z Prawem i Sprawiedliwością są przeciwne, a Konfederacja jest w tej sprawie podzielona. Jak wygląda liczenie politycznych szabel przed głosowaniem?
- Jestem na razie optymistą, że jest większość, ale pewności nie ma - komentuje Ryszard Petru, poseł Polski 2050-Trzeciej Drogi, który prezentował w Sejmie założenia nowego prawa.
Sprawdziliśmy więc, czy projekt przywracający dwie handlowe niedziele w miesiącu trafi 14 czerwca do kosza czy do dalszych konsultacji. - To jest bardzo zły pomysł. Jeśli jest szansa go utrącić na starcie, to należy tak zrobić - ocenia Maciej Konieczny, poseł Lewicy.
Koalicja rządowa podzielona
Lewica jest przeciw, tak jak Prawo i Sprawiedliwość. Koalicja Obywatelska - podobnie jak cała Trzecia Droga - planuje zagłosować za. - Ja jestem całym sercem za - deklaruje posłanka Koalicji Obywatelskiej Klaudia Jachira. - Pewnie tak - odpowiada Stefan Krajewski, wiceminister z Polskiego Stronnictwa Ludowego, zapytany, czy poprze powrót do niedziel handlowych.
Konfederacja jest podzielona. - Ta dyskusja jest potrzebna chociażby po to, by wasze patologie naprawić - mówił w Sejmie Przemysław Wipler, poseł Konfederacji.
To oznacza, że do piątkowego głosowania Ryszard Petru, jeśli nie chce, by jego projekt trafił do kosza, musi przekonać posłów Konfederacji.
OGLĄDAJ W TVN24 GO: "Rzeź małych sklepów" i "promocja wielkich koncernów". Dwie niedziele handlowe w miesiącu?
Do tego wynik będzie zależał w dużej mierze od mobilizacji i frekwencji po obu stronach sporu. - Apeluję do Lewicy, która zawsze miała na ustach hasło: "dialog, konsultacje społeczne". Przecież oni to ucinają. Nawet nie chcą o tym rozmawiać - mówi Ryszard Petru.
- To nie Ryszard Petru będzie rozładowywał te palety w hipermarketach, tylko matka trójki dzieci, która straci szansę na to, żeby spędzić ten dzień z rodziną - mówi Maciej Konieczny, poseł Lewicy.
Lewicę w Sejmie wsparli dziś przedstawiciele związku zawodowego. - Ja nie chcę pracować w niedzielę. Ja już mam dość - podkreśla Jolanta Żołnierczyk z Ogólnopolskiego Pracowniczego Związku Zawodowego "Konfederacja Pracy" w Kauflandzie Polska Markety.
Dziemianowicz-Bąk: kluczowe jest to, czy ktoś tych zmian potrzebuje
Zniesienie zakazu handlu w niedzielę przy założeniu, że każdy pracownik będzie miał zapewnione dwa wolne weekendy w miesiącu i podwójne wynagrodzenie za pracę w dni wolne to jeden ze 100 konkretów na 100 dni Donalda Tuska.
- 65 procent Polek i Polaków nie chce wprowadzania pracujących, handlowych, dodatkowych niedziel - podkreśla ministra rodziny, pracy i polityki społecznej z Lewicy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk i zapowiada, że ona, jak cała Lewica, zagłosuje za odrzuceniem projektu.
- Gdyby projekt był projektem koalicyjnym, to byłby projektem rządowym, nie ma tych zapisów w umowie koalicyjnej, ale to jest drugorzędne. Kluczowe jest to, czy ktoś tych zmian potrzebuje - odpowiada Agnieszka Dziemianowicz-Bąk zapytana, czy zagłosowanie przeciw projektowi nie będzie symbolicznym "nie" dla koalicjanta.
Co z tego będą mieli pracownicy?
Zwolennicy tych rozwiązań przekonują, że nowe prawo będzie też chronić pracowników. Bo na przykład za pracę w niedzielę będzie należeć się podwójna stawka. Do tego, jak mówią, są otwarci na kolejne poprawki.
- Co można rozważyć? Wyższe wynagrodzenie dla pracowników, możliwość odbierania dodatkowych godzin wolnych za przepracowaną niedzielę, skrócony czas handlu w niedzielę - wymieniał w Sejmie Ryszard Petru. - Ryszard, czy biura poselskie twojej partii są otworzone w niedzielę? - pytał ironicznie Adrian Zandberg, poseł Lewicy.
Częściowe zniesienie zakazu handlu w niedzielę to kolejny projekt ustawy, który już na starcie dzieli koalicje rządową.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24