Fundacja Viva! pokazuje dowody na torturowanie norek w dwóch hodowlach w województwie pomorskim. Na udostępnionych nagraniach widać, jak zwierzęta są wyciągane za ogony, rzucane i upychane w skrzyni ubojowej. Dodatkowo miały być duszone spalinami podawanymi z traktorka do koszenia trawy. Działacze zawiadomili prokuraturę, ale jednocześnie wybrzmiewają pytania o zmiany w prawie.
Upchnięte w pojemnikach norki - zapewne nie jedna z przetrąconym kręgosłupem, połamanymi kośćmi, czy pękniętą czaszką - duszone są spalinami podawanymi z traktorka do koszenia trawy. Dowody na to, co się dzieje w środku hodowli, dostarcza jedna z fundacji na rzecz zwierząt.
- Pozostają przytomne i duszą się przez kilka minut, co powoduje ich ogromne cierpienie, a niektóre z nich to gazowanie przeżywały i były następnie dobijane metalowym prętem - informuje Anna Iżyńska-Tymoniuk ze Stowarzyszenia Otwarte Klatki.
- Systemowo, za każdym razem, pracownicy po prostu wyciągali te norki za ogony i rzucali nimi do skrzyń, dodatkowo kręcili norkami w powietrzu za ogony - relacjonuje aktywista śledczy z Fundacji Międzynarodowy Ruch Na Rzecz Zwierząt - Viva!, który chce pozostać anonimowy.
Ten sam schemat miał miejsce w dwóch hodowlach na Pomorzu, w których zatrudnili się aktywiści śledczy Fundacji. - Sprawcom grozi do trzech lat pozbawienia wolności. Ta sankcja może jednak wzrosnąć, jeśli okaże się, że działali oni ze szczególnym okrucieństwem - informuje mł. asp Łukaszem Kirkuć z Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku.
Czytaj również: Zwierzęta z hodowli umierają w cierpieniu. Powiatowy lekarz weterynarii nie stwierdził nieprawidłowości
Czyli aż lub tylko do 5 lat więzienia, bo w branży, w której rocznie obraca się miliardami złotych, kary nie wydają się skutecznym straszakiem.
Wiceminister rolnictwa chce zmiany przepisów
Wiceminister rolnictwa Michał Kołodziejczak chciałby hodowców, którzy łamią prawa zwierząt, pozbawiać prawa do hodowli zwierząt. - To jest nienormalne jeżeli pozwalamy dzisiaj komuś, kto krzywdzi zwierzęta, dalej robić to, co robi, to tak samo jak byśmy komuś po krzywdzie ludzi pozwalali: dobrze to sobie to rób. I to jest punkt wyjścia - podkreśla Kołodziejczak. Słowa wiceministra dają nadzieję na wskrzeszenie tak zwanej piątki dla zwierząt, skutecznie zablokowanej między innymi przez futrzarskie lobby przy gorliwym wsparciu ojca Tadeusza Rydzyka.
W Polsce zarejestrowanych jest około 500 ferm futrzarskich. Rocznie zabijają na futra 4 miliony zwierząt. - Jesteśmy pierwszym krajem w Europie i drugim na świecie po Chinach w produkcji tego typu, więc zdecydowanie nie jest to powód do dumy, tylko do wstydu - zwraca uwagę Karolina Czechowska z Fundacji Międzynarodowy Ruch Na Rzecz Zwierząt - Viva!.
Projekt ustawy zakazującej hodowli na futra jest już gotowy. - Bardzo wierzymy, że tym razem politycy dotrzymają słowa, że nie zawiodą zwierząt, jak i większości społeczeństwa, które popiera ten zakaz - zaznacza Anna Iżyńska-Tymoniuk ze Stowarzyszenia Otwarte Klatki. - Ten barbarzyński proceder, nazywany rolniczą hodowlą zwierząt, nie ma z rolnictwem nic wspólnego, natomiast zaspokaja potrzeby snobistycznych nabywców - uważa Paweł Suski poseł Koalicji Obywatelskiej, członek Parlamentarnego Zespołu ds. Ochrony Zwierząt, Praw Właścicieli Zwierząt oraz Rozwoju Polskiego Rolnictwa.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fundacja Viva!