Krowy w Lanckoronie podobno są kochane przez właściciela, a powiatowy lekarz weterynarii nie widzi nieprawidłowości w ich hodowli. Jednak zwierzęta pana Władysława cierpią i umierają. Mieszkańcy mają tego dość.
Krowa leżała na ziemi i nie była w stanie się podnieść. Cierpiała tak pięć dni. - Dwa dni ryczała, próbował urodzić tego cielaka - opowiada Witold Nogieć, mieszkaniec Lanckorony. Cielę nie przeżyło. A krowa nie była w stanie się poruszać. Mieszkańcy Lanckorony nie mogą znieść widoku umierających krów pana Władysława. Do tej, która uciekła w las z pastwiska, wezwali pomoc.
Właściciel stada twierdzi, że to on pierwszy zawiadomił weterynarzy. - Dał (weterynarz - przyp. red.) dwa zastrzyki, sprawił, mówił "trzeba poczekać" - zapewnia Władysław Okular, właściciel krów z Lanckorony.
Po pięciu dniach, po interwencji Fundacji Viva!, lekarz skrócił cierpienia zwierzęcia.
Gospodarz zapewnia, że troszczy się o stado, które cały rok, także zimą, hoduje pod gołym niebem. Daje wodę i jedzenie dwa razy dziennie.
Sąsiedzi jednak w jego zapewnienia nie wierzą. - Zwierzęta się drą i to wyją okropnie. Aż nieraz w nocy okna zamykamy, bo się nie da wytrzymać - mówi Małgorzata Maślanka, mieszkanka Lanckorony.
- Za tym szczęściem kryje się bardzo dużo cierpienia, dużo umierających bez opieki weterynaryjnej zwierząt. Na ten moment wiemy o siedmiu krowach, które umarły - przekazuje Anna Plaszczyk z Fundacji "Międzynarodowy Ruch Na Rzecz Zwierząt - Viva!".
Witold Nogieć, kiedyś operator "Uwagi" TVN, teraz prywatny detektyw, dokumentuje cierpienie zwierząt. - Można iść na grzyby i można się na przykład natknąć na truchło krowy, które leży na polu, może być w lesie zaplątane - dodaje pan Witold.
Sąsiedzi alarmowali powiatowego lekarz weterynarii, że zwierzęta nie mają opieki, ale ten nie stwierdzał nieprawidłowości. - Trwa kontrola prowadzona przez Powiatowy Inspektorat Weterynarii w Wadowicach, jest też złożona skarga na działalność tego inspektoratu, będziemy to rozpatrywać - przekazuje Grzegorz Kawiecki, zastępca małopolskiego wojewódzkiego lekarza weterynarii.
Szerszy problem
Sytuacja z Lanckorony przypomina tę z Grędziny niedaleko Wrocławia. - Był na miejscu lekarz weterynarii, który stwierdził zagrożenie życia i zdrowia zwierząt - mówi Julia Wójcik z Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami we Wrocławiu.
Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami od miesięcy alarmuje wadze gminy, że gospodarz, choć zapewnia o miłości do zwierząt, nadmiernie je rozmnaża, nie leczy, nie radzi sobie z karmieniem, więc krowy szukają jedzenia u sąsiadów. - Te postępowania są prowadzone miesiącami, jak nie latami, a tutaj po drugiej stronie mamy żywe zwierzęta i one potrzebują natychmiastowej reakcji - alarmuje Agata Jędroś, radczyni prawna, Kancelaria "Olesiński i Wspólnicy", pełnomocniczka Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami we Wrocławiu.
To nie jedyne takie przypadki. Sąd Okręgowy w Olsztynie prawomocnie skazał na półtora roku więzienia dwoje rolników. Znęcali się nad co najmniej 90 krowami.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Witold Nogeć