Dzieci chore na raka musiały opuścić oddział szpitala w Chorzowie. Oddział został czasowo zamknięty, a powodem jest brak lekarzy. Problem jest coraz bardziej palący w całej Polsce.
Chorzowski oddział onkologii dziecięcej jeszcze miesiąc temu tętnił życiem. Dzieciom chorym na raka, które tu trafiały z całego regionu, ratowano tu zdrowie i życie. Teraz wszyscy pacjenci zostali ewakuowani. - Ostatni miesiąc to był płacz... Przepraszam, rozkleiłam się... - opowiada wzruszona Lidia Leszczyna-Krupowies, pielęgniarka Oddziału Hematologii i Onkologii Zespołu Szpitali Miejskich w Chorzowie.
Oddział hematologii i onkologii dziecięcej w Chorzowie został zamknięty, pomimo, że szpital jest doskonale wyposażony.
- Kto ma jeszcze PET? Onkologia gliwicka. Dwa rezonanse zaraz będziemy mieli, bo jeden od pana Owsiaka, a drugi mamy tomograf. Pełną bazę diagnostyczną co do możliwości wykonania punkcji szpiku kostnego na bloku operacyjnym w znieczuleniu. Laboratorium non stop - mówi Jerzy Szafranowicz, dyrektor Zespołu Szpitali Miejskich w Chorzowie.
Zabrakło hematologa
Zabrakło im jednak lekarzy. A dokładnie jednego hematologa.
Na takim oddziale musi być co najmniej dwóch lekarzy tej specjalizacji, a właśnie jeden z nich przeszedł na emeryturę. Nowych chętnych nie ma, choć dyrekcja szpitala proponowała całkiem niezłe wynagrodzenie.
- Nie mamy pełnego zespołu medycznego do poprowadzenia dalej tego oddziału, z związku z tym musimy go zawiesić na trzy miesiące - mówi dr n. med. Karmen Czernia-Pokrywka, zastępca dyrektora ds. medycznych Zespołu Szpitali Miejskich w Chorzowie.
Wcześniej dyrekcja szpitala miała nadzieję, że w ogóle nie trzeba będzie zamykać oddziału. Pacjenci i ich rodziny też na to liczyli.
Nadzieje pacjentów
- Nie wyobrażamy sobie gdzie indziej pójść. Jest to dla nas tu jak rodzina cała - mówiła na początku lipca Aneta Grot.
Brakuje lekarzy nie tylko w Chorzowie i nie tylko hematologów. Coraz więcej szpitali w całym kraju musi podejmować dramatyczne decyzje o zamykaniu oddziałów z powodu braku lekarzy. Problem ten narasta od wielu lat i jak dotąd żaden rząd nie był w stanie sobie z nim poradzić.
- To są rzeczy, które będą się powtarzać, to są rzeczy, które będą coraz częstsze. I są dwie możliwości: albo zaczniemy importować pracowników, co jest mało realne, albo nauczymy się wykorzystywać inne metody, np. e-zdrowie, czy będziemy starać się przeformułować zadania, jakie mają wykonywać pracownicy ochrony zdrowia - mówi dr Marcin Kautsch, ekspert ds. zarządzania w ochronie zdrowia.
Czyli - po prostu odciążymy lekarzy od części ich obowiązków. Na przykład tych związanych z biurokracją lub nie związanych bezpośrednio z ich specjalizacją.
Autor: Marek Nowicki / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN