Blizny chowane pod długimi rękawami to ciche wołanie o pomoc. Dlatego właśnie wszystkich dookoła powinny postawić na równe nogi. Pani Agnieszka najgorsze ma już za sobą i teraz apeluje do innych: nie bądźcie obojętni. Apel jest jak najbardziej aktualny, bo okalecza się co szósty uczeń. Żeby im pomóc, wystarczy ich dostrzec.
Jeśli doświadczasz problemów emocjonalnych i chciałbyś uzyskać poradę lub wsparcie, tutaj znajdziesz listę organizacji oferujących profesjonalną pomoc. W sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia zadzwoń na numer 997 lub 112.
- Nawet dokumentów tak często nie nosiłam jak żyletki. To był mój znak rozpoznawczy - przyznaje pani Agnieszka.
Agnieszka po raz pierwszy okaleczyła się, mając 13 lat. Gdy wracała ze szkoły, nieznany mężczyzna próbował ją zgwałcić. Udało się jej uciec. W domu sięgnęła po scyzoryk. Pojawiła się chwilowa ulga. Zaczęło się od ramienia. Potem drugiego, następnie nogi. - Wszystko to, co mogłam ukryć pod ubraniami - wspomina dziś.
Rodzice, nauczyciele czy znajomi nigdy nie zwrócili na to uwagi. Dziś jej całe ciało pokryte jest bliznami. - Paradoksalnie sprawiając, że czułam, że żyję, autoagresja też powodowała, że to życie ze mnie jednak coraz bardziej ulatywało - mówi Agnieszka.
Samookaleczanie jest jedną z form autoagresji i dla każdej osoby, która się rani, można znaczyć i dawać jej coś innego. Może przynosić ukojenie, może być - i zazwyczaj jest też - wołaniem o pomoc.
- Zazwyczaj tym powodem jest bardzo trudny stan emocjonalny, z którym ta osoba sobie nie jest w stanie w inny sposób poradzić i też nie jest w stanie poradzić sobie z tym sama - wskazuje Marta Wojtas, psycholożka z Fundacji "Dajemy Dzieciom Siłę".
Jak wynika z raportu "Młode głowy. Otwarcie o zdrowiu psychicznym" z 2023 roku, okalecza się co szósty uczeń. - Jest to problem, z którym coraz częściej spotykamy się w szkole. W tym roku szkolnym faktycznie wyjątkowo nasilający się - podkreśla Magdalena Pawlak, psycholożka szkolna.
- Coraz częściej zdarza się, że dzwonią też z tym problemem młodsze dzieci, nawet poniżej 11. roku życia - mówi Marta Wojtas.
"Gdyby ktoś zareagował, kiedy mógł zareagować, to nie męczyłabym się z okaleczaniem"
U pani Agnieszki zdiagnozowano borderline, ma za sobą 32 pobyty w szpitalu psychiatrycznym i cztery próby samobójcze. Była uzależniona od alkoholu i narkotyków. Dziś ma 40 lat, jest w trakcie terapii i ma bardzo ważne przesłanie do innych: żeby nie być obojętnym na drugiego człowieka, zwłaszcza tego młodego.
- Myślę, że gdyby ktoś zareagował wtedy, kiedy mógł zareagować, to nie męczyłabym się z okaleczaniem przez lat dwadzieścia parę - mówi Agnieszka.
Zareagować może rodzic, nauczyciel czy kolega z klasy. Zaniepokoić powinny zmiany w zachowaniu, na przykład izolowanie się, ale nie tylko.
- Niepokojące zawsze jest to, kiedy te zachowania świadczą o tym, że dziecko w jakiś sposób intencjonalny stara się ukryć na przykład jakieś części ciała - zwraca uwagę profesor Anita Bryńska z Kliniki Psychiatrii Wieku Rozwojowego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego i poradni psychologicznej CBT. - Na lekcjach WF-u na przykład ćwiczy zawsze w koszulce z długim rękawem albo w długich spodniach - dodaje.
ZOBACZ TEŻ: W Gdańsku 60 procent badanych uczniów mówi, że są nieszczęśliwi. "Problem jest ogólnopolski"
Warto wtedy spokojnie porozmawiać. Jeżeli doświadcza się problemów emocjonalnych, można też samemu sięgnąć po pomoc, na przykład wybierając któryś z poniższych numerów.
W sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia należy zadzwonić na 997 lub 112.
- Chciałabym, żeby dzieciaki, nastolatkowie czy nawet dorośli, którzy się okaleczają, nie wstydzili się prosić o pomoc - podsumowuje pani Agnieszka.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24