Eurodeputowany PiS Ryszard Czarnecki wydał 75 tysięcy złotych w trzy lata, kiedy jeździł w delegacje jako wiceprezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej. Tak wynika z dokumentów. Sam polityk twierdzi, że tankuje służbowe auto nawet częściej niż co trzy dni. To nie pierwsza afera związana z kosztami podróży z udziałem eurodeputowanego.
Ryszard Czarnecki do rozmowy z redakcją "Faktów" TVN przygotował specjalne mapki z punktami. Mają one dowodzić tego, że da się wyjeździć paliwa za blisko 75 tysięcy złotych w trzy lata, odbywając tylko podróże służbowe i tylko w ramach pełnienia funkcji w Polskim Związku Piłki Siatkowej.
Czarnecki tłumaczył, że w ciągu trzech lat tankował samochód częściej niż co trzy dni.
Jak wyliczyła Wirtualna Polska na podstawie dokumentów, których autentyczność potwierdziła w Polskim Związku Piłki Siatkowej, służbowy samochód Ryszarda Czarneckiego w ciągu trzech lat i dwóch tygodni zatankowano 372 razy, co oznacza tankowanie średnio co trzy dni.
Za blisko 75 tysięcy złotych - które wydano z karty paliwowej - Ryszard Czarnecki aktualnie posiadanym samochodem mógłby sześć razy okrążyć kulę ziemską.
- Jeżeli mniej pracowici i mniej aktywni mają do mnie pretensje, że jestem pracowity i aktywny, to już nie moja wina - mówi Ryszard Czarnecki.
- Uczciwie byłoby zwrócić wszystkie pieniądze i powiedzieć przepraszam, to byłoby minimum minimorum - komentuje sprawę poseł Lewicy Krzysztof Gawkowski.
Podobnego zdania jest poseł Platformy Obywatelskiej Jan Grabiec. - Powinien przeprosić, zwrócić te pieniądze i zapaść się pod ziemię - mówi parlamentarzysta.
Kolejna afera z udziałem Czarneckiego
Opozycja być może byłaby łaskawsza dla europosła PiS-u, gdyby nie to, że Ryszard Czarnecki z samochodami, kilometrówkami i zwrotami za paliwo ma także inny problem - nie w Polsce, a w Brukseli.
Europoseł zamiast Warszawę w rozliczeniu wpisywał Jasło, tym samym zawyżając dystans podróży do Polski. To jednak tylko część ustaleń OLAF-u - Europejskiego Urzędu Zwalczania Nadużyć Finansowych - według którego Ryszard Czarnecki miał pobrać o sto tysięcy euro za dużo.
Podejrzenia inspektorów wzbudziły także podróże samochodami, które do Czarneckiego nie należały, a nawet takimi, które były już zezłomowane.
- Mówię o tym po raz pierwszy publicznie do kamery: spłaciłem te pieniądze, o których była mowa - opowiada w rozmowie z "Faktami" Czarnecki.
Europoseł twierdzi, że błędy popełnili jego asystenci, którzy wypełniali dokumenty dla Parlamentu Europejskiego, a on jedynie je podpisywał. - Wziąłem na klatę odpowiedzialność za moich pracowników, którzy przygotowywali te rozliczenia - podkreśla eurodeputowany.
Sprawa Czarneckiego toczy się w polskiej prokuraturze, bo doniesienie złożył unijny urząd badający nadużycia finansowe.
- To jest chyba taki przypadek Ryszarda Czarneckiego: po prostu nie może powstrzymać się od wyciągania pieniędzy z kolejnych źródeł - uważa poseł Lewicy Krzysztof Śmiszek.
Redakcja "Faktów" TVN próbowała uzyskać od Polskiego Związku Piłki Siatkowej informacje o zarobkach i o rozliczeniach paliwowych prezesa Związku. Odmówiono nam tej informacji.
Ryszard Czarnecki jako wiceprezes PZPS przez dwa lata zarobił ponad 230 tysięcy złotych, choć deklarował, że funkcję będzie pełnił społecznie.
Autor: Krzysztof Skórzyński / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24