Zamykane oddziały, brak lekarzy w szpitalach i wydłużające się kolejki do specjalistów. System ochrony zdrowia w Polsce niedomaga i wymaga naprawy, co na własnej skórze odczuwają pacjenci. Ich niezadowolenie dostrzegają politycy i prześcigają się w pomysłach uzdrowienia systemu ochrony zdrowia, który dla wyborców jest bardzo ważny.
O tym, jak bardzo dramatyczna jest sytuacja w polskiej ochronie zdrowia, nikogo już przekonywać nie trzeba. Widać ją gołym okiem. W wielu polskich miastach pacjenci czekają w kolejkach. Nie tylko na Szpitalnych Oddziałach Ratunkowych, ale też do lekarzy specjalistów.
- Jeżeli sięgniemy do danych, na przykład z 2011 roku, to zobaczylibyśmy, że wtedy do kardiologa dziecięcego czekaliśmy trzy miesiące. Dziś czekamy cztery razy dłużej, czyli 12 miesięcy. To jest perspektywa ośmiu lat, a więc dwóch kadencji, a nie tylko ostatnich czterech lat - mówi Łukasz Jankowski, prezes Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie.
Powodów problemów w systemie ochrony zdrowia jest kilka, ale najważniejszym jest brak lekarzy specjalistów. Krzysztof Madej z Naczelnej Izby Lekarskiej mówi, że szacunkowa oficjalna liczba brakujących w Polsce lekarzy wynosi 50 tysięcy, ale według NIL może być ich nawet 68 tysięcy.
Chirurdzy, interniści, anestezjolodzy czy pediatrzy. Lista brakujących specjalistów staje się coraz dłuższa. Tak samo jak lista zamykanych szpitalnych oddziałów w całej Polsce.
- Naszym zdaniem jest to zagrożenie dla życia i zdrowia matek i dzieci - uważa Dorota Trojańska, przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w Szpitalu Powiatowym im. doktora Tytusa Chałubińskiego w Zakopanem.
"Absolutnie kryzysowa sytuacja"
W zakopiańskim szpitalu od wtorku zamknięta jest porodówka. Najbliższa czynna jest 20 kilometrów dalej. W Zakopanem na ginekologii został tylko ordynator. To tylko jeden z wielu przykładów szpitali, które zmagają się z problemami kadrowymi.
Tylko w ciągu jednego tygodnia co najmniej 6 szpitali musiało zamknąć lub wstrzymać pracę niektórych oddziałów.
W Barlinku do końca roku zawieszony został oddział dziecięcy, bo nie ma pediatrów. W Zakopanem na co najmniej miesiąc zamknięty został oddział położniczy. W Mrągowie zamknięte zostały dwa oddziały, bo nie ma lekarzy pediatrów. Wodzisław Śląski został bez oddziału chirurgicznego. Również z powodu braku lekarzy problemy mają szpitale w Cieszynie i Głubczycach.
- Naszym zdaniem jest absolutnie kryzysowa sytuacja. O wiele gorsza, niż to było cztery lata temu - przyznaje Jerzy Owsiak, a jego słowa padają po tym, jak w trwającej kampanii politycy prześcigają się w pomysłach na naprawę systemu ochrony zdrowia.
- Służba zdrowia niestety nie była priorytetem przez ostatnie kilkadziesiąt lat i te zaniedbania dziś widzimy. Owszem, nie da się tego zmodernizować, czy też poprawić z dnia na dzień, ale z pewnością jakieś ruchy powinno się w tym kierunku robić - uważa Łukasz Jankowski, prezes Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie.
"W stanie katastrofalnym"
W kampanii wszystkie partie obiecują wzrost nakładów na ochronę zdrowia, ale lekarze alarmują, że to zaledwie kropla w morzu potrzeb, bo potrzebne są też systemowe rozwiązania. Politycy opozycji wytykają błędy partii rządzącej.
- Służba zdrowia jest w stanie katastrofalnym. Jest źle zorganizowana, źle sfinansowana, źle zaprogramowana, zadłużają się szpitale, mają niepopłacone nadwykonania - tłumaczy kierownik Kliniki Hematologii Dziecięcej Alicja Chybicka, kandydatka Koalicji Obywatelskiej do Senatu.
- W 2018 zadłużenie szpitali sięgnęło 14 miliardów złotych. No to widać, że mamy zapaść w służbie zdrowia - mówi Katarzyna Lubnauer, kandydatka Koalicji Obywatelskiej do Sejmu.
Ale jak zapewnia Stanisław Karczewski, marszałek Senatu, który z zawodu jest lekarzem - problemy w służbie zdrowia będą rozwiązane. Choć jego partia obiecywała to już 4 lata temu.
Problem ze służbą zdrowia to jest kwestia jeszcze dwóch, może nawet trzech kadencji - tłumaczył 28 września Jarosław Kaczyński.
Autor: Marta Balukiewicz / Źródło: Fakty w Południe
Źródło zdjęcia głównego: tvn24